Wczoraj wieczór dojechałem do Gdańska, 191 kilometrów, czas jazdy 7:38, niestety sporo urwało mi szukanie drogi w Gdańsku. Dzisiaj rnaow racam przez Dworzec Główny PKP w Gdańsku do Brzydgoszczy. Po kupnie biletów okazuje się, że wind - jak nie było tak nie ma. Jedyna winda w zasięgu wzroku jeżdżąca w dół dociera do... WC. Brawo. Super! A co z ciężkimi klamotami i rowerami? No ja akurat zapomniałem o przejściu przez tory i przeniosłem się z rowerem po schodkach na peron 2. Ale że to nie ten peron - złe oznaczenie na ścianie - to z peronu 2 musiałem dostać się na 1. Cóż. Wsiadłem na bajka, dojechałem na koniec peronu. Rozglądam się kilka razy czy nic nie jedzie, czy nic nie przerobi mnie na kotlet mielony i... Zółte są na peronie 1. No to grzecznie rower przeprowadzam po torach na P1, a że gostki już mnie namierzyli to nawet nie jadę po P1 tylko prowadzę rower zgięty jak inwalida w pół (bo to FWD LR) do centralnej części peronu... I po chwili się zaczyna akcja...
SOKista 1 - to taki starszy dziadek, który tylko coś dogaduje. Ale młody SOKista 2 jest tak pyskaty i tak atakuje jakby kundelek dorwał się do czegoś i nie chciał puścić... Przez następne kilka minut trwa batalia kto ma rację i dlaczego jej nie ma, dowiaduję się, że przejeżdżałem przez szlaban od ulicy Podwale (serio?!), że jestem debilem i idiotą (no proszę), a w ogóle to zaraz przyjdzie do mnie policja, oni ją wezwą i mnie załatwią. Od razu z 10 lat paki dostanę!
Po dłuższym takim prawie monologu ze strony tego młodego wyciąga on komórkę, próbuje mnie nagrywać, więc ja odpalam dyktafon w swoim smartfonie i... od tej chwili SOKista 2 jest grzeczny, prawie tak samo jak ten starszy SOK1. Prawie. Bo dalej robi z siebie pajaca i próbuje robić go ze mnie. Jakby nie było - jednak jest to SOK, jakieś uprawnienia tam sobie mają praaaawie jak policja, więc dane do spisania muszę im okazać, ale od razu ich informuję, że statystyk sobie nie poprawią bo ja mandatku nie przyjmę. Zatem pyskacz SOK2 spisuje mnie do swojego notatniczka (nie do bloczku mandatów) ale robi to w tempie żółwika, więc kiedy nadjeżdża podciąg jeszcze kończy... W tym momencie Regio jest dla mnie najważniejsze, więc lecę do pociągu z rowerem (znów jak garbaty), ładuję się na koniec pociągu - a za chwilę przychodzi tu cała ekipa: zespół konduktorski z IR i tych 2x SOK.

O ja - ciężki przestępca! Po spisaniu mnie do końca pyskacz SOK sobie odpuszcza, pociąg rusza. A inni pasażerowie i konduktorka patrzą na mnie mocno zdziwieni, że ja popełniłem tak okropne wykroczenie jak przejście 10m przez 2x tory. WOW. Przestępca! Morderca niewinnych bakterii na przejeździe kolejowym!
Prawie się tym przejąłem.

Ale - kilkadziesiąt minut potem IR wjechało na stację w Tczewie. Piękna odremontowana stacja, przejście dla pieszych z bagażem i bez nad terenem peronów, windy i schodki do wyboru do koloru. Osobiście z tych udogodnień takich jak windy korzystałem rok temu z VG3 i SLRem. No ale Gdańsk ma 460 tysięcy mieszkańców a Tczew - 60 tysięcy. Gdańsk ma dworzec z którego nie da się normalnie korzystać - a Tczew nowoczesną, świetnie wyposażoną stację przerastającą możliwościami PKP w Gdańsku. Gdańsk jest miastem także rekreacyjnym, dla turystów - a Tczew "miasteczkiem po drodze". W Tczewie się da zbudować 3 piękne nowoczesne perony - w Gdańsku dalej ani jednego.
Wnioski:
- od początku nagrywać SOKistów, jak tylko cokolwiek powiedzą w Waszą stronę
- żądać okazania legitymacji i spisywać lub podyktować numerki do dyktafonu.