forum.poziome.pl
Rowery poziome - forum dyskusyjne => Techno elektryfikacja => Wątek zaczęty przez: araszek w Maja 29, 2016, 10:13:18 am
-
Hej
Zastanawiam się nad elektryfikacją roweru, ale zgodnie z ustawą, czyli silnik 250W, napięcie prawdopodobnie 36-48V (chyba, że będą argumenty przeciw ;) ), sterownik działający tylko podczas pedałowania i zmniejszający wspomaganie w funkcji prędkości. Trochę poszukałem tematów, ale głównie przewijają się mocniejsze konstrukcje i sterowniki działające niezależnie od pedałowania.
Drugi temat to bateria - z tego co się już zorientowałem, to bardzo nie lubi rozładowywania na max'a - ktoś pisał, że nie powinno się schodzić poniżej 80% (prawdopodobnie miał na myśli zwykłe aku), ale nawet przy litowo-jonowych czytałem, że trwałość (ilość możliwych cykli ładowania) jest proporcjonalna do stopnia rozładowania.
Generalnie rower ma pokonywać ~2x20km, raczej bez możliwości doładowania 'w połowie'.
Rower waży jakieś 15kg, silnik z baterią pewnie około 10kg, rowerzystka ~30-40kg, ale ciągle rośnie ;)
Razem daje to 55-65kg
Teren raczej płaski, zakładam też maks wspomagania, by być po tej pesymistycznej stronie mocy
No i pytania do praktyków lub tych, którzy już przeszli podobną drogę:
1. Podstawowe - czy w ogóle warto rozpatrywać elektryfikację przy 250W?
2. Zdrowie baterii - prawda to czy mity? Warto się tym przejmować?
3. Bateria - jaką musiałaby mieć pojemność, by wystarczyło na ten dystans przy założeniu całkowitego rozładowania? Zakładam, że jazda potrwa około 3/4h, prąd przy 36V będzie ~7A, czyli teoretycznie (zakładając jakieś dodatkowe straty) 7Ah powinno być wystarczające na samo wspomaganie. Zakładając pomoc fizyczną rowerzystki pewnie 5Ah byłoby ok. Dobrze myślę?
4. Czy ktoś praktycznie wykorzystywał sterownik zgodny z ustawą? Podłącza się go pod koło, by mierzył prędkość i dawkował odpowiednio wspomaganie?
--
Pozdrowienia
Krzysiek
-
Ja tylko powiem tyle, że ustawowa elektryfikacja jest mocno wystarczająca dla zwykłego użytkownika.
Doświadczenie mam stosunkowo niewielkie, bo użytkowałem trochę elektryczną pionową Spartę z silnikiem wspomagającym w suporcie i padniętą baterią ni-cd. A później jej układ napędowy poszedł do trójkołowej platformy (http://swiatolkifasolki.blogspot.com/2013/01/historia-roweru.html (http://swiatolkifasolki.blogspot.com/2013/01/historia-roweru.html)), gdzie sprawdza się świetnie z jednym małym zastrzeżeniem - wciąż używana jest oryginalna słabiutka bateria o małej pojemności i domaga się wymiany na coś nowszego i o zdecydowanie większej pojemności.
-
250w sprawdza się na płaskich odcinkach jest w sam raz ,jeśli zobaczy górkę to średnia zaraz spada .Uważam ze 500w jest idealne dla każdego rowerka masz delikatny zapas mocy i silnik chodzi bez zbędnego żyłowania .Wszystkie sterowniki mają zabezpieczenie przed nadmiernym rozładowaniem baterii wiec nie ma strachu ze przeciągniesz ;)
-
Hej
Rower waży [...} rowerzystka ~30-40kg, ale ciągle rośnie ;)
Próbowałeś jej wytłumaczyć że jeśli dziś pokona 40 km dziennie to za 10 lat faceci będą się zabijali patrząc na jej nogi? ;)
-
1. Podstawowe - czy w ogóle warto rozpatrywać elektryfikację przy 250W?
Generalnie ustawowe wymogi nijak mają się do rzeczywistości. Nawet przy słabych napędach te 36v * 17A szczytowo z sterownika daje 612W. Wiec elektryfikacje do 250W rozumiemy generalnie dalej jako lekkie wspomaganie. Czy warto: imho tak jeśli wybierzesz silnik przekładniowy - jest lekki ( +- 4.400g z obręczą), ma mały apetyt na prąd i coś tam daje. Minusem jest zużywanie się przekładni więc dodatkowy koszt raz na kilka lat.
2. Zdrowie baterii - prawda to czy mity? Warto się tym przejmować?
I tak i nie. Nie należy nadmiernie rozładowywać, przeładowywać i dopuszczać do rozjazdów na sekcjach. Przy li-po pomaga też ładowanie do 4.10v na ogniwo zamiast 4.20v. Przy 500 cyklach i dobrze dobranej do warunków eksploatacji baterii prędzej zmienisz baterię bo nabierzesz apetytu na większy zasieg albo mocniejszą konstrukcję niż ze względu na jej wyeksploatowanie.
3. Bateria - jaką musiałaby mieć pojemność, by wystarczyło na ten dystans przy założeniu całkowitego rozładowania? Zakładam, że jazda potrwa około 3/4h, prąd przy 36V będzie ~7A, czyli teoretycznie (zakładając jakieś dodatkowe straty) 7Ah powinno być wystarczające na samo wspomaganie. Zakładając pomoc fizyczną rowerzystki pewnie 5Ah byłoby ok. Dobrze myślę?
Znowu imho - idź w 48v. Na 36v rower ledwo co jedzie. Co do pojemności - ja zaczynałem od 24v 10ah by potem przejść na 48v 10ah i kolejno 66v 20ah, potem drugi taki sam pakiet i jeszcze jeden 66v 25ah. Więc warto od razu założyć maksymalny zasięg i potem pomnożyć go przez co najmniej dwa :)
4. Czy ktoś praktycznie wykorzystywał sterownik zgodny z ustawą? Podłącza się go pod koło, by mierzył prędkość i dawkował odpowiednio wspomaganie?
Wykorzystywał ( patrz punkt 1 - sterownik 36/48v 17a max dosyć popularny bldc) ja jestem zwolennikiem manetki - odkręcasz na ile potrzebujesz i kiedy potrzebujesz. Pas ( czujnik przy korbie) ma monitorek z 3 trybami: max (jedziesz) mid (coś tam wspomaga albo i nie :)) i low (silnik się kręci ale silniejszy wiatr cofnie Cię do tylu :) ). Do tego pas nie wie kiedy wspomagać a kiedy nie - więc jadąc z górki i dokręcając korbą kręci silnikiem (co nic nie daje bo prędkość zjazdu jest większa niż obroty silnika), podobnie kiedy chcemy podjechać 3-4 metry z stopu - 2-3 obroty korbą i silnik rwie do przodu a my hamujemy. Imho manetka to jest to.
A jeszcze jedno - nie kupuj gotowych sklepowych baterii. Przepłacisz od 50% do 100%. Na forum arbiter są ludzie robiący praktycznie bezobsługowe pakiety w dobrej cenie, ewentualnie poskładaj samemu z ogniw li-po- tu jest instruktaż co i jak:
http://ebike.nexun.pl/lipo-jak-zbudowac-baterie/
I dla li-ion: http://ebike.nexun.pl/liion-jak-zbudowac-akumulator/
I jeszcze jeden przydatny link:
http://www.electricbikesimulator.com/index,pl.html
-
Ja używam PAS i bardzo mi to pasuje. Czujnik jest tylko na suporcie. Manetki używam czasem na skrzyżowaniach, jak zapomnę ustawić niski bieg i muszę szybko ruszać. Mam 3 ustawienia na sterowniku. Najczęściej używam "medium" lub "low" jeśli zależy mi na zasięgu. "High" w zasadzie nigdy nie używam, bo wtedy nie nadążałbym kręcić pedałami ;). "Medium" obsługuje 2-3 najwyższe ustawienia przerzutki. Nawet na "low" czuje się wspomaganie, co najlepiej się docenia, jak już całkiem skończy się prąd.
-
Legalne 250w wykorzystuję od dawna w ciężkiej trance (130kg łącznie) i osiąga ona do 50 km/h dzięki odpowiednio dobranemu sterownikowi. Racjonalne wykorzystanie mocy nominalnej 250w daje jak widać spore możliwości. Oczywiście korzystam z takich prędkości na szosie za miastem, bo w mieście na ścieżkach to głupota i zbędne ryzyko. Korzystam z manetki, bo to wygodne. Ale nie ma problemu żeby wykorzystać czujnik Pas zalaczajacy silnik jak się pedałuje i wtedy jest legal :)
Z bateriami liion 10ah taki dystans jak piszesz to nie problem. Zwłaszcza jak pedalujesz - przyjmuje się że pedalowanie zapewnia średnio dodatkowe 250w. Baterie liion nie mają efektu pamięci więc można je doladowywac w dowolnym momencie. Żywotność baterii zapewnia też BMS, który czuwa nad równomiernym ladowaniem pakietów i nie pozwala na nadmierne rozładowanie. Jak masz BMS to o nic się nie martwisz przez kilka lat - jeśli nie zapomnisz na zimę wprowadzić baterię w tryb storage.
Generalnie jak chcesz jeździć na legalu to zapewniam że ustawowe parametry pozwalają wycisnąć z legalnego sprzętu osiągi porównywalne z niejednym mocnym ebajkiem. Oczywiście można nie wykorzystywać tych możliwości, co nie oznacza, że ich nie ma.
Ponieważ bawię się w elektryfikowanie rowerów - jak chcesz jakiś legalny tani zestaw z baterią to zapraszam na PW
-
Mógłbyś napisać coś więcej o "odpowiednim" sterowniku?
Kupilem u michała zestaw z welofastem tylnym i jakis tam zwykly sterownik do niego. osiąga max 30km/h - obojętnie czy z pedalowaniem czy bez - po prostu silnik szybciej nie kręci i tyle. Skłaniam się ku zmianie na silnik w przednim kole - z jednej strony ze względu na braki przełożenia podczas szybkiej jazdy - wolnobieg z tyłu ma 14z (52 z przodu i przy 26 calach to nie wystarcza...) a dodatkowo trafiło mi się koło z przekładnią nuvinci którą chciałbym wykorzystać.
Także chciałbym szybkie koło przednie (baterie mam 36V) i jakiś dobry sterownik który rozpędzi mi to do jakiejś przyzwoitej prędkości - nigdy nie miałem zamiaru używać tylko silnika - zawsze razem z pedałowaniem. Takie "do 50km/h" o którym pisałeś byłoby naprawdę przyzwoite - a rower to optima condor więc i z przodu i z tyłu 26 cali.
Rozmawiałem z michałem o silniku - może jakby się trafił jeden z tych szybkich które montuje do 20 calowych kół to może zapleciony w 26" z odpowiednim sterownikiem dałby rade kręcić do 50km/h - jeśli tak to mógłbym nawet kupić większą tarczę na przód żeby dać radę kręcić pedałami przy takiej prędkości (i się nie zakręcić na śmierć przy tym).
-
Velofast to bardzo zacny silniczek, słabszy bo nominalnie 250-watowy przekładniowy brat słynnego Mxusa. Ale to właśnie przykład silnika legalnego. Producent napisał na nim 36V/250W i tak przeliczył uzwojenia, żeby ilość RPM (obroty na minutę) oscylowały w granicach unijnego "legalu" i tego się nie przeskoczy stosując NOMINALNE napięcie, do jakiego NOMINALNIE przystosowany jest silnik.
Poza tym są dwie szkoły co do silników: są zwolennicy przekładniówek tylnych i przekładniówek przednich. Z bezprzekładniowymi nie ma wyboru, są z reguły tylko tylne - z prostego powodu, bezprzekładniowe osiągają znaczne moce przez co mogą łatwo rozwalić przedni widelec. Więc z powodów bezpieczeństwa raczej są rzadkością. Sam się o tym przekonałem, gdy włożyłem bionxa o mocy 2kW w przedni widelec i próbowałem ruszyć z zatrzymanego startu. Mocowanie koła w widelcu zachowało się jak plastelina. Z bezprzekładniowych przednich są tylko Crystalyte, MagicPie i Bionx, ale słaba odmiana. Natomiast w przekładniówkach jest wybór: przedni lub tylny. Ja wolę przedni. Rower jest wówczas "dwunapędowy". Łatwiej jechać szybko: zawsze można ciągnący przód wspomóc popychaniem pedałami.
Podstawowa zasada dotycząca doboru silników naucza, że NIE MA SILNIKÓW BLDC NA NAPIĘCIE X O MOCY Y. Silnik jest na takie napięcie, jakie daje bateria i na taką moc, jaką dostarczy mu sterownik. Sztuką jest tylko takie dobranie napięcia i natężenia, żeby w pełni wykorzystać pożądany przez nas stosunek prędkości (RPM) i momentu obrotowego i żeby przy tym silnika nie spalić - czyli dostarczyć mu dokładnie tyle energii, żeby straty idące w ciepło były jak najmniejsze. I tak właśnie należy dobierać sterownik. Mniej - źle. Więcej - jeszcze gorzej. Musi być w punkcie. A obliczenia powinny być poparte praktyką, bo można się potem zdziwić, jak daleko od teorii do praktyki...
Velofast na 36V szybciej nie pójdzie. Natomiast silniki z bardzo rozsądną liczbą RPM i dobrym momentem to tranzx-y po przewoltowaniu i z dobranym sterownikiem, ale mocowania na tarczę to one nie mają. Tak więc jak używasz przedniego hamulca tarczowego to będzie problem i to duży. J|akby co, to jest jeden przedni silnik GM z mocowaniem na tarczę - ten na którym sam jeżdżę, ale do tanich to on zdecydowanie nie należy.
Poza tym wszyscy jakoś zapominają (w pogoni za prędkością), że w miarę jedzenia rośnie apetyt, a w miarę prędkości rośnie opór powietrza. I dlatego bez problemu pojedziemy 25 km/h na każdym pionowcu z silnikiem nawet 100W wspomaganym nogami, za to prędkość 50 km/h to już wyższa szkoła jazdy dostępna dla tylko NIEKTÓRYCH silników o mocy nominalnej 250W i dla rowerów poziomych o ldobrej aerodynamice. Swoim też bym nie pojechał pięćdziesiątką gdyby to był klasyczny pionowiec :)
-
Hamulce mam szczękowe hydrauliczne i z przodu i z tyłu.
-
Tylko żeby nie były tarczowe, to już wszystko jedno. Tranz-x powinien trochę maszynę rozbujać na 36V :)
-
Nie tyle mi zalezy na samej prędkości co na podniesieniu średniej na trasie do i z pracy.
Samochodem zazwyczaj zajmuje mi to pół godziny do 40 minut. Rowerem ostatnio (wspomagany pod górkę silnikiem) zajęło mi to godzinę (jest to ok 30 km) ale dopiero teraz zauważyłem że sterownik ma opcje trzech biegów i był włączony domyślnie na środkowy - max 24km/h. Jutro będę więc sprawdzał z włączonym biegiem wyższym - właśnie ok 30km/h.
Bardziej więc zależy mi na uzyskaniu jak najlepszego czasu na tej trasie jeśli zszedłbym w okolice czasu zbliżonego do samochodowego (ok 45 minut) to by mi juz spokojnie wystarczyło.
-
Coś takiego? 250tka na 36V ale do koła 20 cali więc na 26 calach powinna być wystarczająco szybka...
http://en.hollandbikeshop.com/bicycle-parts-electric-bicycle/tranzx-e-bike-parts/tranzx-engine-parts/tranzx-engine/tranzx-motor-m01-front-20-inch-front-wheel-36-v/
-
Tak, ta marka ale nie wiem czy dokładnie ten model. Nie widzę nigdzie wartości rpm. Każdy silnik da się zapleść w każdą felge ale jeśli nawet prędkość obrotowa jest odpowiednia dla koła 20 to jak dasz większe koło może brakować momentu obrotowego i silnik nie będzie ciągnąć. Ja bym zastosował sprawdzony model.
-
Zdam się na "profesjonalistów forumowych". Jak będziecie z michałem mieli coś takiego to dajcie znać.
Z przednim kołem też jest o tyle lepiej że łatwo je zdjąć i zamienić na zwykłe jeśli chciałbym pojezdzić "normalnie" na miejscu zostaną tylko kable i manetka.
A o widelec sie nie martwie. nie mam zamiaru pakowac 1000W czy jezdzic bez pedalowania (choć niepowiem możliwośc ruszenia spod świateł poprzez odkręcenie manetki jest bardzo pomocna...)
-
http://images76.fotosik.pl/642/6c198216b9053fbamed.jpg (http://images76.fotosik.pl/642/6c198216b9053fbamed.jpg)
Powyżej moje rozwiązanie elektryfikacji roweru bez inwazyjne tanie żadnego spawania ani cięcia ramy
I tak silnik 350w 24v sterownik 500w manetka z kontrolkami stanu baterii wszystko z Magmy
Bateria lijon 29v 14ah robiona .Osiągi prędkość 25/h (dozwolona) zasięg przy powiedzmy połowiczny pomaganiu
50km i więcej przy jeździe na samym silniku 40 km bateria jest zrobiona na ogniwach18650 lijon.Trochę się tym bawię i dla mnie to jest optymalne rozwiązanie oczywiście biorąc pod uwagę koszty
Pozdrawiam
-
Generalnie jak chcesz jeździć na legalu to zapewniam że ustawowe parametry pozwalają wycisnąć z legalnego sprzętu osiągi porównywalne z niejednym mocnym ebajkiem.
Jak by tak było to ludzie nie budowali by mocnych e bajków za kupę kasy :) O ile na moim najmocniejszym bajku ( podpis) mogę jechać tak jak na najsłabszym to w drugą stronę to nijak nie działa :)
-
Sprawdziłem velofasta dzisiaj po włączeniu mu wyższego biegu. Rozpędza rower do ok 30km/h. (dzisiaj też jechałem pod lekki wiatr).
Średnia wyniosła 29.6km/h i czas przejazdu spadł do 51 minut. Wciąż najbardziej brakuje mi przełożenia przy jeździe z górki czy szybszej - maks to 45km/h powyżej już nie bardzo da się utrzymywać wysoką kadencję...
Tak że z pewnością będę szukał silnika przedniego który będzie potrafił wspomagać do 40km/h na baterii 36V. Nie wiem jeszcze jak będzie wyglądała sprawa ze sterownikiem żeby się za chwilę nie okazało że i sterownik trzeba zmienić i najlepiej baterię na 48V - czyli w sumie cały nowy zestaw...
-
Wiecie może panowie eksperci jak wygląda sprawa z silnikami które napędzają poprzez łańcuch?
Są takie które napędzają korbę - silniki centralne - tylko są drogie ale też jest sporo tanich silników które montuje się gdzieś pomiędzy mają swoją zębatkę (zazwyczaj 11t -14t) i napędzają koło poprzez łańcuch.
Warto o czymś takim wogóle myśleć czy raczej nie bardzo?
http://www.magmapolska.pl/silnik-bezszczotkowy-bldc#bm-1020-500w
-
Jak by tak było to ludzie nie budowali by mocnych e bajków za kupę kasy :) O ile na moim najmocniejszym bajku ( podpis) mogę jechać tak jak na najsłabszym to w drugą stronę to nijak nie działa :)
Yin, miałeś kiedyś katar? Pewnie tak, bo to dość popularna choroba. A wśród ebajkowców popularną chorobą jest watowica złośliwa. Bardzo zaraźliwa, szerzy się głównie przez fora dyskusyjne :) Ludzie budują coraz mocniejsze rowery, bo są zarażeni. A poza tym na coś trzeba kasę wydawać, jedni wydają na to, inni na co innego. Kupisz sobie ferrari i w mieście nie pojeździsz sobie z pełną mocą. No ale jak sobie staniesz na czerwonym świetle i od niechcenia kilka razy popracujesz pedałem gazu na luzie, to od razu wiadomo, kto tu ma lepsze auto.
Myślisz, że mnie nie bawi, jak sobie stoję w grupce rowerzystów i jak się światło zmieni to ruszam z szuraniem opon i wszyscy zostają daaaaleko w tyle? Ale jeszcze bardziej bawi mnie to, że wcale nie mam jakiegoś super silnika typu mxus 6kw czy crystalyte za 3k zł, nie wydałem 1k zł na sterownik sabvoton i 5k zł na walizkę turnigy, tylko trochę obliczeń, trochę wiedzy, trochę eksperymentów i mam całkiem niedrogo sprzęt może nie mający aspiracji do najszybszego napędu świata, ale w zupełności zaspokajający moje oczekiwania co do zasięgu, mocy i prędkości. Fakt, jak jadę gdzieś dalej to 50 na szosie po pewnym czasie trochę nuży i sobie człowiek myśli: ech, pojechałoby się 60... Ale to tylko 10 km/h różnicy, ale za to jaką moc trzeba dodatkowo wpakować i jaką kasę, żeby przyspieszyć o tych marnych 10 km... Trzeba pokonać opór powietrza, który rośnie z kwadratem prędkości, ilość rpm w typowych silnikach uzależnioną od unijnych standardów prędkości dopuszczalnej dla rowerów... Cóż, jak się komuś spieszy, to samochodem jednak wygodniej. I na głowę nie leci, jak pada :)
-
Amen! :)
-
Cóż, jak się komuś spieszy, to samochodem jednak wygodniej. I na głowę nie leci, jak pada :)
z tym spieszeniem się też nie do końca tak... Zawsze myslałem że samochód to dużo szybszy jest - przecież sam widze że jadę trasą 120 i mijam rowerzystów...
Do pracy mam 26km z czego 18km dwupasmówką (120 dozwolone na większosci trasy, brak skrzyżowan i swiateł), rondo ze światłami i dalej 7 obwodnicą tez dwupasmową (100 dozwolone, nie ma rond, swiateł itd.) reszta mnejszą drogą, w sumie na całej trasie mam 3 ronda i jedno skrzyżowanie z sygnalizacją... średnia prędkośc rowerem ostatnio 30km/h - średnia prędkośc samochodu na tej trasie - liczona przez caly roboczy tydzień - 42km/h (46km/h jak szkoły mają wolne)... a wystarczy jedna stłuczka po drodze (nie wiem jakim zdolnym trzeba być zeby stuknąć kogoś na dwupasmówce oddzielonej krzakami od przeciwnego pasa, bez skrzyzowań swiatel itd (jedynie kilka zjazdów i wjazdów na trasę...) i stoję kilkanascie minut... nawet jesli stłuczka jest za krzakami po przeciwnej stronie - to przecież trzeba zwolnić i popatrzeć - nastepnym razem stane w poprzek i sobie selfi bede robił z idiotą w tle...
Tak że Jedni jarają się maksymalną prędkością... rower pojedzie 70km/h (to nic że zasięg będzie miał 5km) spali gume na starcie - spali...
Innym chodzi o średnią predkość im szybciej kręci się silnik przy tym samym prądzie tym dalej z większą predkoscia można pojechać... jak dla mnie 40-45 km/h jesli silnik moze to utrzymac (wspomagany pedalami oczywiscie) przez 60km to już bedzie super...
Tu jest właśnie różnica między rowerem do dojazdów do pracy, szkoły czy gdzie tam trzeba a rowerem do zabawy. Jedni powiedzą ze rower z silnikiem to juz nie rower, ze liczą się nogi - ok zgoda... ale jeśli rower traktuje się jako narzędzie do określonego celu to choćby żagiel sobie ktoś przymocował to jego sprawa byle zrobił to co ma zrobić - dowieźć delikwenta na miejsce - najlepiej niezbyt spoconego i bez zbytniego zmęczenia... Zawsze przecież można miec drugi rower na przejażdżki czysto mięśniowe...
-
Ja z silnikiem 250 wat 24Volt ale zasilanym napieciem 36V na poziomce z pedałowaniem po płaskim nieraz osiagałem 50/h Koła 28". Na trasie tak spokojnie można było jechać bez zmeczenia 38-40 km/h. Silnik bezprzekładniowy Sparta. Założyłem te koło do trójkołowca i silnik grzał się i brakowało mu mocy teraz przeplotłem go do koła 26" prędkosć max z kręceniem 38 km/h ale silnik nie grzeje się i da sie jechac na samym silniku.
Tu rower na 28" https://www.youtube.com/watch?v=5_e28236qyI https://www.youtube.com/watch?v=WHLg57NeUZg
A tutaj trajka z tym samym silnikiem tylko w kole 26" https://www.youtube.com/watch?v=csmRQMUs6YU
-
Yin, miałeś kiedyś katar? Pewnie tak, bo to dość popularna choroba. A wśród ebajkowców popularną chorobą jest watowica złośliwa...
Widzisz ja nie krytykuję sensu budowania lekkich i budżetowych konstrukcji. One są fajne bo są lekkie i budżetowe ;). Odnoszę się konkretnie do zdania:
Generalnie jak chcesz jeździć na legalu to zapewniam że ustawowe parametry pozwalają wycisnąć z legalnego sprzętu osiągi porównywalne z niejednym mocnym ebajkiem.
Bo porównywanie 250W do mocnych ebajków to jak porównywanie melexa do tesli.
I o ile tesla pojedzie z przyspieszeniem i prędkością melexa to już melex nie pojedzie jak tesla:) Tu to dosyć dobrze widać: https://www.youtube.com/watch?v=NjNQdIUGP-E
-
Ja nie porównuję tylko jeżdżę na silniku nominalnie 250w i baterii 48v. Tak, tylko że te 250w to są wartości nominalne tego silnika, natomiast de facto ciągnę z niego czterokrotnie więcej. Bo przecież skąd bierze się taka prędkość i to na kole 20? Czyli jak już mam porównywać to jest to stuningowany melex który jeśli się wie jak go stuningować może się ścigać z teslą. Co nie zmienia faktu, że wygląda jak melex, działa podobnie jak melex i spełnia wymagania melexa i w razie kontroli jest to po melex.
-
Czyli twój silnik nie ma 250 tylko 1000W i już nie jest to legalna jazda. Plus taki że na obudowie masz wybite te 250 i w razie kontroli nie powinno być problemy. Tylko nie pisz że 250W silnik dorówna 1000W! Napisz że można kupić tani słaby silnik i poprzez odpowiednie modyfikacje wyciągnąć z niego dużo więcej.
-
Nie ma silników na sztywne napięcia i konkretną moc. To co piszą producenci to wartości nominalne i tylko tak to należy rozumieć. Silnik Nine Continent jest dobrym przykładem. Sprzedawcy podają moc i prędkość w zależności od napięcia. Ale są to też tylko wartości nominalne. To sterownik decyduje o tym ile mocy silnik wyciąga i czy będzie miał lepsze parametry czy też pójdzie z dymem. Ten sam silnik zachowa się zupełnie inaczej w zależności nie tylko od napięcia ale też od amperażu sterownika a nawet jego rodzaju. Ale sterownik nie podlega rprzepisom. Podobnie jak silnik 250w nominalnie może ciągnąć zarówno 10w jak i 1000w i zwykły silnik czasami tyle pobiera zwłaszcza podczas jazdy pod górkę albo przy ostrym starcie.
-
Tak, tylko że te 250w to są wartości nominalne tego silnika, natomiast de facto ciągnę z niego czterokrotnie więcej.
Dokładnie o tym samym pisałem w pierwszym moim poście w tym temacie.
Nie ma silników na sztywne napięcia i konkretną moc. To co piszą producenci to wartości nominalne i tylko tak to należy rozumieć.
Nominalnie, tudzież zalecane. W silnikach rowerowych chodzi o odporność na przegrzanie i wytrzymałość konstrukcyjną. Generalnie można założyć ze im większy i cięższy silnik tym bardziej i dłużej możemy go przeciążać - tu bardzo pomaga monitorowanie temperatury. I zdrowy rozsądek ;)
-
Hej,
Panowie zmieniło się prawo w Unii odnośnie rowerów z napędem.
http://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/PDF/?uri=CELEX:32013R0168&from=PL
Max 1000W, max. 25km/h, wcale nie musi być wymagane pedałowanie, może być napęd niezależny.
Co o tym sądzicie ?
-
Rozsądek górą :)
Aczkolwiek jeden przepis dotyczący motorowerów mnie się akurat podoba. Ubezpieczenie. Naprawdę może się czasem przydać chociaż oczywiście lepiej żeby nie.
-
O co chodzi z tym przepisem dotyczącym motorowerów ?
-
Motorower musi mieć ubezpieczenie OC. A rowerzysta może mieć ale nie musi a jak nie musi to najczęściej nie ma. A różne rzeczy mogą się wydarzyć. Nie wszystko da się przewidzieć. Zresztą gdyby ktoś wiedział że się zaraz przewróci to by się położył.
-
Według mnie to bardzo źle że się zmusza kogokolwiek do płacenia OC, każdy ma swój rozum. Firmy ubezpieczeniowe mogą zachęcać do płacenia OC tak jak zachęcają do płacenia ubezpieczenia w podróżach zagranicznych, ale to ja mam prawo wybrać czy to ubezpieczenie chcę czy go nie chcę i nikt nie powinien za mnie decydować jak mam zarządzać swoim ryzykiem. Tak samo jak nikt nie może mi zabronić chodzić wszędzie w kasku "w razie jakbym się przewrócił". Mam nadzieję że wielu ludzi się ze mną zgadza.
-
Według mnie to bardzo źle że się zmusza kogokolwiek do płacenia OC, każdy ma swój rozum. Firmy ubezpieczeniowe mogą zachęcać do płacenia OC tak jak zachęcają do płacenia ubezpieczenia w podróżach zagranicznych, ale to ja mam prawo wybrać czy to ubezpieczenie chcę czy go nie chcę i nikt nie powinien za mnie decydować jak mam zarządzać swoim ryzykiem. Tak samo jak nikt nie może mi zabronić chodzić wszędzie w kasku "w razie jakbym się przewrócił". Mam nadzieję że wielu ludzi się ze mną zgadza.
Tyle, że to nie tylko twoje ryzyko. Pal sześć, jak szkoda będzie mała i "całościowo naprawialna". Powiedzmy- na drodze urywasz komuś lusterko. Parę stów i po sprawie. Gorzej jak z twojej winy szkody będą większe, albo ucierpią ludzie. Masz z czego opłacić koszty leczenia, rehabilitacji, leków, ewentualnej renty, odszkodowania za uszczerbek na zdrowiu, za utratę zarobków, za cierpienia fizyczne, za szkody moralne i za tysiąc różnych pierdułek? To jest potężna kasa.
I postaw się w sytuacji poszkodowanego- ktoś wywraca Ci życie do góry nogami, zarabiać nie możesz, kwoty potrzebne na jaki taki powrót do normalności kocą się jak króliki, a sprawca nie ma OC. Pozostaje tylko długa i żmudna drogo sądowa, a kasa potrzebna na już. I niech nawet sąd zasądzi satysfakcjonującą kwotę- sprawca nie ma z czego oddać i h*j.
A to wszystko dlatego, że ktoś "sam zarządzał swoim ryzykiem"
BTW- niedawno przedłużałem sobie polisę "bezpieczny rowerzysta"- na wypadek właśnie takich drobnych urwań lusterek i niezapowiedzianych wjazdów w drzwi. Za OC 25000 zł i NNW 10000 zł zapłaciłem oszałamiające 45 złotych za rok.
-
No i bardzo dobrze że wydałes 45 zł za ubezpiecznie. Oceniłeś ryzyko na wysokie i podjąłeś taką decyzję. A jakbyś jeździł rowerem raz w roku na piknik z rodziną nad rzekę i miałbyś co roku płacić 45 zł bo ktoś Cię do tego zobowiązuje ? Ja jeżdżę rowerem od 7 roku życia i nie wyrządziłęm nigdy żadnej szkody. Oceniam takie ryzyko na niskie dlatego jeżdżę rowerem bez ubezpieczenia. Gdyby mnie ktoś zmusił do płacenia 45 zł co roku przez 25 lat nigdy bym na rower nie wsiadł ! Jeździłbym hulajnogą bo na hulajnogi nie ma obowiązku OC.
A dla tych którzy są poszkodowani w wypadkach spowodowanych przez nieubezpieczonych jest tzw fundusz gwarancyjny, który zabezpiecza świadczenia poszkodowanych.
Swoją drogą ankieta wśród forumowiczów dałaby obraz ilu z nich w całej historii wyrządziło szkody, które dzieląc przez ilość lat byłyby wyższe niż 45 zł rocznie. Ale przecież forumowicze to zapaleni rowerzyści a obowiązek dotyczyłby wszystkich, również tych "niedzielnych".
-
Mój znajomy chwalił się, że przez 10 lat nie miał ani ryski na samochodzie. Potem przez 2 miesiące rozwalił w drobny mak 3 samochody (ani razu nie była jego wina). Jeden tłucze rowerem dziesiątki tysięcy kilometrów rocznie i nic, a drugi od razu ma potężnego dzwona. Pecha nie przewidzisz. Dlatego uważam, że warto poświęcić parę złotych i mieć spokój. Zresztą- nie trzeba od razu wykupować ubezpieczenia na cały rok. Wystarczy krótkookresowe- składka jest wtedy jeszcze mniejsza.
A ta kasa w funduszu gwarancyjnym, to myślisz skąd jest? Pan płaci, pani płaci...
-
Poza tym nie zapominajmy że mówimy nie o zwykłych rowerach ale o elektrycznych. Wielu rowerzystów (nie tylko niedzielnych) pedałuje z prędkością dużo poniżej 25km/h. A wielu rowerzystów "elektrycznych" pierwsze co robi to kombinuje jak by tu jechać szybciej niż owe 25km i na ogół kombinuje skutecznie. A przy tych prędkościach jeszcze łatwiej o nieprzewidziane zdarzenia. Więc ja jestem za OC.
-
Poza tym nie zapominajmy że mówimy nie o zwykłych rowerach ale o elektrycznych. Wielu rowerzystów (nie tylko niedzielnych) pedałuje z prędkością dużo poniżej 25km/h. A wielu rowerzystów "elektrycznych" pierwsze co robi to kombinuje jak by tu jechać szybciej niż owe 25km i na ogół kombinuje skutecznie. A przy tych prędkościach jeszcze łatwiej o nieprzewidziane zdarzenia. Więc ja jestem za OC.
A i masa pojazdu większa,ergo większego burdelu może narobić.
-
Jeśli rozbił trzy samochody i to nie była jego wina to on nadal ma niskie ryzyko. Zresztą nie możemy porównywać w żadnej sytuacji samochodu do roweru (różnica mas, rozmiarów, prędkości itd).
Druga sprawa to jeślibyś komuś wyrządził szkodę które spowoduje u tej osoby trwałe kalectwo to i tak Twój ubezpieczyciel zabezpiecza roszczenia tylko do kwoty 25000 zł z tytułu OC więc nadal czeka Cię batalia sądowa i płacenie odszkodowania z własnej kieszeni. Musisz wziąć to pod uwagę, że Twoje OC nie zabezpiecza Twoich interesów do końca i spać spokojnie nie możesz.
Pecha nie przewidzisz i jak poświecisz tylko parę złotych to spokoju nie będziesz miał. Musiałbyś wydać naprawdę grubą kasę żeby być porządnie zabezpieczony bo Twoje ubezpieczenie OC jest bardzo bardzie drogie.
Dla porównania minimalna gwarantowana suma ubezpieczenia w przypadku szkód na osobie przy OC komunikacyjnych to 2.500.000 Euro czyli około 11.000.000 zł (jedenaście milionów zł). Czyli ktoś na taką sumę ustalił wystarczające zabezpieczenie w przypadku szkód na osobie. 25.000 zł zabezpieczone z Twojego OC daje 0,00227 tej kwoty. Musiałbyś wykupić 440 takich polis na kwotę 19.800 zł rocznie żeby być tak samo zabezpieczonym.
żródło odnośnie sumy ubezpieczenia OC: http://rf.gov.pl/pytania-i-odpowiedzi/ubezpieczenia-komunikacyjne-odpowiedzialnosci-cywilnej-oc-zasady-ogolne/Czy_istnieje_jakikolwiek_limit_kwotowy__maksymalny_pulap__odpowiedzialnosci_zakladu_ubezpieczen_z_tytulu_zawartej_umowy___20243
-
Poza tym nie zapominajmy że mówimy nie o zwykłych rowerach ale o elektrycznych. Wielu rowerzystów (nie tylko niedzielnych) pedałuje z prędkością dużo poniżej 25km/h. A wielu rowerzystów "elektrycznych" pierwsze co robi to kombinuje jak by tu jechać szybciej niż owe 25km i na ogół kombinuje skutecznie. A przy tych prędkościach jeszcze łatwiej o nieprzewidziane zdarzenia. Więc ja jestem za OC.
Jeśli zmierzą drogę hamowania i wyjdzie że jechałeś szybciej niż 25km/h to zapomnij o jakimkolwiek odszkodowaniu. Oczywiście trzeba ocenić ryzyko czy zmierzą, ale ryzyko że zmierzą wzrasta wraz z wartością szkody.
Ja też jestem za OC jeśli ktoś chce, ale absolutnie nie obowiązkowym !
Również jestem za totolotkiem jeśli ktoś chce, ale absolutnie nie obowiązkowym ! (taki mały żart).
-
Hej,
Panowie zmieniło się prawo w Unii odnośnie rowerów z napędem.
http://eur-lex.europa.eu/legal-content/PL/TXT/PDF/?uri=CELEX:32013R0168&from=PL
Max 1000W, max. 25km/h, wcale nie musi być wymagane pedałowanie, może być napęd niezależny.
Co o tym sądzicie ?
Rozporządzenie z dnia 15 stycznia 2013 r. Wrzuciłem na forum arbiter bo nie zauważyłem wcześniej daty:
http://forum.arbiter.pl/viewtopic.php?p=89503#89503
Ale fakt faktem z tego co wiem coś grzebią w przepisach odnośnie zwiększenia mocy.
Również jestem za totolotkiem jeśli ktoś chce, ale absolutnie nie obowiązkowym ! (taki mały żart).
+1 Nieobowiązkowość = niskie zachęcające stawki, obowiązkowość - kolejny haracz podwyższany co rok dla łatania budżetu. Imho i tak już zbyt wiele pod przymusem oddaję.
-
To że stare przepisy nie znaczy, że nie aktualne. Tylko dużo się ludzie wypowiadają w temacie a nikt nie zagląda do źródła (przepisów UE). Ostatnio szukałem wytycznych odnośnie takich pojazdów i czy napęd elektryczny niezwiązany z pedałowaniem jest legalny. I wychodzi na to że jest, byłby nielegalny gdyby w rowerze nie było wcale pedałów ale wtedy to już nie byłby rower tylko motorower.
Wszędzie czytam że mamy 250W w Unii i że Amerykanie mają szczęście bo u nich jest 350W a okazuje się że u nas mamy 1000W. Poprawcie jeśli się mylę.
-
"2. Niniejsze rozporządzenie nie ma zastosowania do następujących pojazdów: "
"h) rowerów pedałowych ze wspomaganymi pedałami, wyposażonych w pomocniczy silnik elektryczny o maksymalnej ciągłej mocy znamionowej mniejszej lub równej 250 W, którego moc wyjściowa spada do zera, jeżeli rowerzysta przestanie pedałować, a w każdym razie zmniejsza się stopniowo i w końcu spada do zera, zanim prędkość pojazdu wyniesie 25 km/h"
Heh "rowerów pedałowych" dobre..
-
No i mamy trochę tekstu do przemyślenia bo nie dotyczy rowerów pedałowych (cokolwiek miałoby to znaczyć) ale za to załącznik 1, Klasyfikacja pojazdów tabela L1E-A nie mówi o rowerach pedałowych tylko o rowerach z napędem które są jednocześnie:
Rowerem z pedałami, wyposażonym w dodatkowy napęd głównie do pomocy przy pedałowaniu.
Jest prawnik na pokładzie ? Bo nie wiem czy mam rower pedałowy czy rower z pedałami. Pedałowy 250W a z pedałami 1000W ?
Wygląda na to że dokument jest aktualny bo znalazłem przepisy z września 2016 które się do niego odnoszą.
-
+1 Nieobowiązkowość = niskie zachęcające stawki, obowiązkowość - kolejny haracz podwyższany co rok dla łatania budżetu. Imho i tak już zbyt wiele pod przymusem oddaję.
Od kiedy to składki OC zasilają budżet państwa?
-
Od kiedy to składki OC zasilają budżet państwa?
Czy ja pisałem o budżecie państwa? :) Czyjś budżet łatają na pewno - czyj konkretnie nie istotne istotne że mój uszczuplają :)
-
Od wtedy gdy są obłożone podatkami na przykład Ubezpieczyciel wypłacając odszkodowanie ma obowiązek wypłacić je wraz z podatkiem VAT. I ten podatek wpływa do budżetu jednocześnie wpływa na wysokość (jest częścią) składki ubezpieczeniowej.
Yin ma rację. Nawet pisząc ten post zużywam energię która jest opodatkowana akcyzą, podatkiem VAT więc wspieram budżet państwa.
-
Żeby nie było - jestem zadeklarowanym wrogiem obowiązkowego OC dla rowerzystów.
Idelny jest system francuski, gdzie w zdarzeniach rower-samochód szkody pokrywane są zawsze z OC kierowcy bez ustalania sprawstwa.
-
Tak przy okazji i na marginesie: czy legalne 250 W to dużo, czy mało? Wiadomo, że szosowiec światowej klasy jest w stanie w ciągu pół godziny wydusić trochę ponad 400 W. O torowcach ani sztangistach nie piszę, bo ich wysiłek trwa krótko a żywe organizmy mają moc chwilową nieporównywalną z jakąkolwiek techniką. A ile wyciąga amator - spacerowicz? Myślałem, że coś około tych 250 W, ale rzeczywistość okazała się brutalna. Miałem okazję sprawdzić się na 1/2 godziny i nie wyszło nawet 80W! Czyli przepisowe 250 dałoby mi niezłego kopa. Jeżeli ktoś mierzył swoją moc, ale co najmniej przez kwadrans, niech może poda wartość. W internecie trudno znaleźć takie dane.
-
Kop to jedno ale nie przekłada się on na większą prędkość. Silniki w kołach mają określoną prędkość maksymalną. jedyne co da wiecej wat to łatwiejszy podjazd pod bardziej strome górki. 250W przy kole 26 cali da w zaleznosci od silnika ok 30km/h wiec dla amatora jak najbardziej ok.
-
fdx, mi akurat nie zależy na prędkości ani na e-motorowerze. Jeżeli już, to potrzebuję wspomagania na okoliczność, kiedy zrobi się ciemno, zimno i do domu daleko a w dodatku pod górkę. Na marginesie: wiesz może, ile wat Ty wyciągasz?
-
Na marginesie: wiesz może, ile wat Ty wyciągasz?
Przy mocnym pedałowaniu robię jajka sadzone na udach...
A tak na poważnie to nie mam bladego pojęcia. Mam 250W 36V w przednim kole condora i pod dosc stromą górkę ciągnę spokojnie 30 na godzine. Mi z kolei zależało na utrzymywaniu stałej sredniej prędkości przy dojazdach do pracy bez względu na wiatr, górki itd. a utrzymaniem 30km/h sredniej z 250tką na 36V nie ma najmniejszego problemu. (co prawda teraz trafiła mi się okazja zmiany na 48V ale to inna historia - prędkości nigdy za wiele).
-
Tak przy okazji i na marginesie: czy legalne 250 W to dużo, czy mało?
Jeśli nigdy nie jechałeś na fajnie zrobionym lekkim elektryku to dużo. Jeśli już raz jechałeś na 5-6kw to bardzo mało ;)
Po a tym 5kw może jechać na 250w ale 250w nie pojedzie na 5 kw :) Kwesta tego co chcemy uzyskać - ze swojej strony powiem tyle jeśli kolana zaczynają szwankować to naprawdę warto obecnie iść w elektryka - o ile zbuduje się go samemu. ( Ze względu na relację - cena - osiągi).
-
Dla mnie elektryk miał by być jedynie do "szaleństw" po lesie bo mam fajne tereny niestety górka z górki górka z górki i szajby dostać można, elektryk zrobił by wielkiego banana na moje buźce, dodatkowo - do pracy jak jadę - mam z górki - 15 minut i jestem. Z pracy, głodny i zmęczony - pod górkę praktycznie całą drogę i szczerze powiem że właśnie przy okazji tej drogi marzę o elektryku. Jedyne "ale" przy elektrycznym dla mnie to wytrzymałość całości - lubię sobie szaleć po lesie nie ograniczając za bardzo prędkości i boję się, że pourywał bym coś niezależnie od zamocowania. Pierwsze co robię jak mam nowy rower to odkręcam albo dokręcam odblaski konkretniej - miałem raz przypadek że jadąc sobie rowerem z prędkością +50km/h odblask przeleciał mi koło oka bo odczepił się akurat w nieodpowiednim momencie.
Dlatego też elektryfikacja - jak najbardziej tak, ale jeżeli już to taka "zakazana" z możliwością grzecznego przyblokowania do legalnych wartości przy poruszaniu się po mieście.
-
elektryk zrobił by wielkiego banana na moje buźce
Tak to właśnie działa ;)
Jedyne "ale" przy elektrycznym dla mnie to wytrzymałość całości - lubię sobie szaleć po lesie nie ograniczając za bardzo prędkości i boję się, że pourywał bym coś niezależnie od zamocowania.
Nie ma ale, kolebka mocnych elektryków jest w Żywcu chłopaki jeżdżą po górach - nic nie odpada, czasem tylko szprychy strzelają :) Zerknij na filmiki: http://ebike.nexun.pl/