forum.poziome.pl
Rowery poziome - forum dyskusyjne => Techno => Wątek zaczęty przez: piotrch22 w Lipca 07, 2014, 11:33:40 pm
-
Cześć! Chciałem podzielić się z Wami moimi odczuciami odnośnie jazdy "Poziomką". Jeżdżę nią od niedawna ale już zaczynam łapać wiatr w żagle 8)
Wady Piziomki:
1. Jazda po nierównościach/terenie: Z racji swojej konstrukcji ciężko amortyzować ciałem wyboje. Brak możliwości podbicia koła. Nie widać dobrze czy się najedzie na przeszkodę. To wszystko spowodowało, że przejazd drogą dla rowerów stał się o wiele trudniejszy. Zacząłęm dostrzegać każdy źle zrobiony zjazd z chodnika.
2. Kiepska widoczność w ruchu miejskim. W pozycji leżącej lub półleżącej ciężko jest kontrolować wszystko co dzieje się naokoło rowerzysty. Nieocenioną pomocą jest lusterko. Nieraz jednak to nie wystarczy i po prostu trzeba odwrócić głowę co może być przyczyną utraty równowagi lub lini po której się poruszaliśmy.
3. Pocenie się pleców. Jadąc dość szybko plecy zaczynają się strasznie pocić. Mają one bowiem całyu czas kontakt z podparciem fotela.
Po mojej pierwszej dłuższej wycieczce byłem w szoku, że człowiek tyle potu produkuje...
4. Pracują inne mięśnie nóg i niewprawiona osoba musi trochę poćwiczyć zanim będzie mogła pokonywać dłuższe dystanse.
Przy ostrej jeździe czułem mocno kolana - trzeba uważać na ich obciążenie bowiem siła generowana przez nogi jest większa niż normalnie.
5. Jest się mniej widocznym. Zalecam umieścić długi kijek i coś kolorowego na jego końcu :)
Siedząc na fotelu głowę mamy na wysokości świateł samochodów...
Więcej wad nie znalazłem a teraz zalety:
1. Komfortowa pozycja. Nie ma nic piękniejszego jak jazda poziomką wśród zmęczonych pionowców. Ludziska krzywią się i stękają, tyłki im odpadają a ja jadę obok nich i do pełni szczęśnia brakuje mi uchwytu na kubek i piwa :P
2. Jazda pod wiatr jest o wiele przyjemniejsza. Mniej odczuwa się opór powietrza. Wogóle miałem kłopoty zorientować się w którą stronę wieje wiatr. Prędkość praktycznie była jednakowa w jednym jak i w drugim kierunku jazdy 8)
3. Reakcja ludzi jest powalająca. Wszyscy uśmiechają się podziwiając nietypowy sprzęt. CZasami czuje się jak bym wyjechał z cyrku ;D
Jest to przyjemne uczucie ponieważ lubię ludziom sprawiać radość ;)
4. W poziomce sidzi się niżej i ewentualny upadek powinien być mniej bolesny. Wyprostowane nogi zadziałają jak zderzak podczas uderzenia z przodu.
5. Konstrukcja roweru umożliwia przyczepienie o wiele więcej rzeczy niż w tradycyjnym rowerze. Umieszczony niżej środek ciężkości powinien wpłynąć na poprawę porowadzenia pojazdu przy znacznym obciażeniem go tobołami.
Moim zdaniem poziomka to rower nie dla wszystkich. Mi najbardziej pasuje na asfaltowe drogi gdzie mogę w pełni wykorzystać jej możliwości. Jazda nią sprawia taką radość, że chce się jeździć bez końca. Z górala, miejskiego czy szosy nie zrezygnuję ale poziomka na stałe zawitała do mojej kolekcji jednośladów. Jest to rower małospotykany i niedoceniony przez większość użytkowników dróg. Mam nadzieję, że wraz z poprawą infrastruktury rowerowej poziomek będzie coraz więcej na naszych szlakach.
Do usłyszenia - Piter :)
-
jest jeszcze jeden plus
nawet w najbardziej zatłoczonym ogródku ,gdzie nie ma ani jednego miejsca i tak wypijesz piwko na leżąco ;)
-
+ Jeżdżąc pionem zawsze miałem spocony tyłek na poziomce te okolice są stale wentylowane przez pęd powietrza.
+/- Duże zainteresowanie
- Przy wąskich przejazdach typu jakieś furtki lub wąskie kładki z barierkami ciężko wymanewrować bez całkowitego zatrzymania się.
Jednak + zdecydowanie więcej :D
-
Racja! Tyłek teraz ma wspaniałą wentylację i nie trzeba jeździć w pampersie ;D
-
Do wad z mojego doświadczenia można zaliczyć również większe obciążenie kolan.
Za to do plusów mniejsze obciążenie kręgosłupa :)
-
heh i ja się dopiszę. Minusy jakie ja zaobserwowałem:
- Przy dużuych prędkościach jak zaczyna brakować szybszych przełożeń, młynek nogami powoduje znaczną utratę stabilności
- Jak jest mokro/ślisko zakręty są kilka razy bardziej niebezpieczne. Kilka razy zaliczył bym taką glebę że rozsmarował bym się na znacznej powierzchni asfaltu, jednakże dzięki temu że to poziomka - nogi szybko znalazły grunt i dzięki tramposzczakom udało się uratować kolana i inne ważne elementy rowerzysty.
- Wszystkie zapachy zbieramy, np. pies zrobi co musi na trawniku - won końcówki psa jest znacznie mocniej odczuwalna na poziomce
- Gdy jest chłodno szybciej marzną stopy
- Piach w oczy... Bez okularów ani rusz. (Polecam okulary ochronne UVEX bodajże, na allegro kosztują okolo 20 - 30 zł, są żółte, przyciemniane i normalne, rewelka!)
- Jak se pierdniesz to se wąchaj. Smutne ale prawda :P
- Po dwóch piwach nie próbuj wsiadać na poziomkę. Po prostu nie. Wymagana całkowita trzeźwość. To zarówno minus jak i plus. :)
- Nietypowa budowa - nietypowe części - nietypowe ceny...
Plusy dodatkowo
+ Start na poziomce jest jak start spod świateł w 12 litrowym muscle car. Odstawiasz wszystkich i nie ma przeproś :D
+ Wyglądamy na naszych maszynach ZAJEBIŚCIE. I nie ma dyskusji. Pionowce niech się chowają :D
+ Lepsza widoczność poziomych rowerów - dzięki temu że są nietypowe bardziej zwracają uwagę.
+ Długie trasy są teraz w zasięgu nawet przeciętnie umięśnionych rowerzystów.
+ Niezła ładowność poziomki bez znacznego utrudnienia w poruszaniu się nią.
+ plus 100 do zajebistości wśród płci pięknej... :D
-
Z cyklu dobre rady ciotki Ady ;)
Cześć! Chciałem podzielić się z Wami moimi odczuciami odnośnie jazdy "Poziomką". Jeżdżę nią od niedawna ale już zaczynam łapać wiatr w żagle
Wady Piziomki:
1. Jazda po nierównościach/terenie: Z racji swojej konstrukcji ciężko amortyzować ciałem wyboje. Brak możliwości podbicia koła. Nie widać dobrze czy się najedzie na przeszkodę. To wszystko spowodowało, że przejazd drogą dla rowerów stał się o wiele trudniejszy.
Zacząłęm dostrzegać każdy źle zrobiony zjazd z chodnika.
Polecam amortyzacje zwłaszcza z tyłu, do zmiany stylu jazdy za jakiś czas się przyzwyczaisz. Podobnie jak kurierzy przewidują swój tor jazdy, aby zachować płynność, podobnie ty zaczniesz z czasem dostrzegać optymalny dla siebie tor.
Z czasem też będziesz wiedział, czy przednie koło ominie przeszkodę czy nie, pomimo tego, że go nie widzisz.
Po prostu z czasem zaczniesz wyczuwać gabaryty roweru. Na początku zahaczałem tyłem o betonowe kwietniki i takie tam. To w dużej mierze, po prostu brak umiejętności, które przychodzą z czasem.
2. Kiepska widoczność w ruchu miejskim. W pozycji leżącej lub półleżącej ciężko jest kontrolować wszystko co dzieje się naokoło rowerzysty. Nieocenioną pomocą jest lusterko. Nieraz jednak to nie wystarczy i po prostu trzeba odwrócić głowę co może być przyczyną utraty równowagi lub lini po której się poruszaliśmy.
W tradycyjnym rowerze również się odwracasz a nikt tego za wadę nie uważa, prawda? Zmiana toru jazdy podczas tego manewru to również brak umiejętności. Z lusterek również trzeba się nauczyć korzystać. Może warto je zmienić na inne?
Zobaczysz, że gdy to opanujesz, jazda w mieście stanie w pełni bezpieczna i sprawna, a nawet wygodniejsza niż w pozycji pochylonej do przodu.
3. Pocenie się pleców. Jadąc dość szybko plecy zaczynają się strasznie pocić. Mają one bowiem całyu czas kontakt z podparciem fotela.
Alternatywa, fotel z plecionki. Półśrodek, dodatkowe otwory wentylacyjne i materac ventisit.
4. Pracują inne mięśnie nóg i niewprawiona osoba musi trochę poćwiczyć zanim będzie mogła pokonywać dłuższe dystanse.
Jak rzadko jeździsz na tradycyjnym rowerze, też musisz poćwiczyć. To normalne.
Przy ostrej jeździe czułem mocno kolana - trzeba uważać na ich obciążenie bowiem siła generowana przez nogi jest większa niż normalnie.
Korzystaj z całego zakresu przełożeń, większa kadencja, płynna jazda. Nie startuj na siłę spod świateł. Jazda powinna być możliwie płynna. To ważne, bo inaczej szybko (podobnie jak na ostrym kole) zajeździsz sobie kolana.
5. Jest się mniej widocznym. Zalecam umieścić długi kijek i coś kolorowego na jego końcu
To zależy. Jeśli fotel jest na wys 54-60cm widoczność w mieście jest całkiem dobra.
Siedząc na fotelu głowę mamy na wysokości świateł samochodów...
Nie wiem ilu was jeździ na tym rowerze ;) bo większość z nas ma głowę na wysokości, na jakiej siedzą kierowcy. Lowracery ze sportowym zacięciem, gdzie się siedzi bardzo nisko to raczej mniejszość.
Więcej wad nie znalazłem a teraz zalety:
1. brakuje mi uchwytu na kubek i piwa
A gdzie poprawność polityczna? ;)
2. Jazda pod wiatr jest o wiele przyjemniejsza.
Eeee, to nigdy nie jest przyjemne, ale prawda, że tu różnica jest najbardziej odczuwalna
3. Reakcja ludzi jest powalająca. Wszyscy uśmiechają się podziwiając nietypowy sprzęt. CZasami czuje się jak bym wyjechał z cyrku
Dla niektórych to straszna wada.
4. W poziomce sidzi się niżej i ewentualny upadek powinien być mniej bolesny. Wyprostowane nogi zadziałają jak zderzak podczas uderzenia z przodu.
Nie wiemy jakie są konsekwencje uderzenia bocznego. Nie znamy badań na ten temat.
5. Konstrukcja roweru umożliwia przyczepienie o wiele więcej rzeczy niż w tradycyjnym rowerze. Umieszczony niżej środek ciężkości powinien wpłynąć na poprawę porowadzenia pojazdu przy znacznym obciażeniem go tobołami.
Na rower tradycyjny po dołożeniu przedniego bagażnika, też możemy sporo załadować. Zasadnicza różnica polega na tym, że obładowany klasyk gorzej się prowadzi od obładowanej poziomki, gdzie nić nie wisi na skrętnym kole.
Moim zdaniem poziomka to rower nie dla wszystkich. Mi najbardziej pasuje na asfaltowe drogi gdzie mogę w pełni wykorzystać jej możliwości. Jazda nią sprawia taką radość, że chce się jeździć bez końca.
TAK.
Z górala, miejskiego czy szosy nie zrezygnuję
[Trzymam rękę w górze]
Ręka do góry. Kto jeszcze tak mówił. ;D
Jednak warto nie zamykać się na inne konstrukcje, bo mają inne niepodważalne zalety. Wszystko jednak sprowadza się od możliwości finansowych i lokalowych
-
heh i ja się dopiszę. Minusy jakie ja zaobserwowałem:
- Przy dużuych prędkościach jak zaczyna brakować szybszych przełożeń, młynek nogami powoduje znaczną utratę stabilności
A było kupować Flevo ;)
- Po dwóch piwach nie próbuj wsiadać na poziomkę. Po prostu nie. Wymagana całkowita trzeźwość. To zarówno minus jak i plus. :)
A było kupować Flevo ;)
Po dwóch nie, ale po czterech już można http://bzaborow.org/galer/pg/photo/105624 (http://bzaborow.org/galer/pg/photo/105624) ;D ;D ;D
-
Miny wszystkich pionowiczów były bezcenne 8): https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1641756982715444&set=a.1426487784242366.1073741842.100006434742431&type=1&theater
-
No to napiszę dużą ZALETĘ:
(chyba) nieograniczona możliwość przeróbek, kombinacji, usprawnień, utrudnień itp. itd., ogólnie rozwój :D
...Wszystko jednak sprowadza się od możliwości finansowych i lokalowych
Niech ktoś spróbuje coś takiego zrobić z "pionem" ;D
-
No to napiszę dużą ZALETĘ:
(chyba) nieograniczona możliwość przeróbek, kombinacji, usprawnień, utrudnień itp. itd.,
Niech ktoś spróbuje coś takiego zrobić z "pionem" ;D
Pionowy rower został zmodyfikowany. Przerobiono go na rower poziomy.
-
No to napiszę dużą ZALETĘ:
(chyba) nieograniczona możliwość przeróbek, kombinacji, usprawnień, utrudnień itp. itd.,
Niech ktoś spróbuje coś takiego zrobić z "pionem" ;D
Pionowy rower został zmodyfikowany. Przerobiono go na rower poziomy.
No hmm... to chyba poziomy został przerobiony na pionowy, a potem "znowu odkryto ameryke" na poziomo?!
-
Jest jeszcze jedna wada Poziomki - jak raz spróbujesz to więcej nie chcesz jeździć pionowymi rowerami... I co teraz? ::)
-
Zobaczysz, że gdy to opanujesz, jazda w mieście stanie w pełni bezpieczna i sprawna, a nawet wygodniejsza niż w pozycji pochylonej do przodu.
Mam wrażenie, że jednak poziomka to ciągle UFO. I w związku z faktem, że nie mam "mikruska" (tylko ZOXowatego Jamnika), to jednak poziomka do miasta słabo pasuje (autobus miejski się robi).
3. Pocenie się pleców. Jadąc dość szybko plecy zaczynają się strasznie pocić. Mają one bowiem całyu czas kontakt z podparciem fotela.
Hmm. Obojętnie czym jadę.. to jestem mokry. Na jamniczku jeszcze dodatkowo robi mi się "morze" w okolicy mostka (pozycja leżąca). Problem "mokrych" pleców dotyczy tylko Szydzia :)
Siedząc na fotelu głowę mamy na wysokości świateł samochodów...
Mam głowę na wysokości świateł (ale tylko tych od SUVów, autobusów i ciężarówek) i jakoś nie czuję problemu. Jak w Ciebie ktoś wjedzie, to obojętne jest czym jedziesz, i tak nie masz żadnej osłony.
Plus i minus: wjazd "komuś" kończy się uszkodzeniami sprzętu i obdrapaniami, odwrotnie "może" być trochę gorzej.
Więcej wad nie znalazłem a teraz zalety:
1. brakuje mi uchwytu na kubek i piwa
W końcu wada, czy zaleta? :P Z ASS ludzie na kierownicy często mają odpowiedni koszyk. Nie trzeba daleko sięgać :)
2. Jazda pod wiatr jest o wiele przyjemniejsza.
Kurcze, jeszcze nigdy nie jechałem pod wiatr.. Nie wiem o co tym "pionowym" chodzi :)
4. W poziomce sidzi się niżej i ewentualny upadek powinien być mniej bolesny. Wyprostowane nogi zadziałają jak zderzak podczas uderzenia z przodu.
Jest mniej bolesny, ale zdarza się częściej. Bolesność "szlifu" i tak zależy od prędkości, więc ani-ani :)
5. Konstrukcja roweru umożliwia przyczepienie o wiele więcej rzeczy niż w tradycyjnym rowerze. Umieszczony niżej środek ciężkości powinien wpłynąć na poprawę porowadzenia pojazdu przy znacznym obciażeniem go tobołami.
Na rower tradycyjny po dołożeniu przedniego bagażnika, też możemy sporo załadować. Zasadnicza różnica polega na tym, że obładowany klasyk gorzej się prowadzi od obładowanej poziomki, gdzie nić nie wisi na skrętnym kole.
Na trekingu trochę jeździłem. Obładowany treking prowadzi się jak ciężarówka (znaczy się.. tak wygodnie). Obładowana poziomka (szczególnie niska) prowadzi się kiepowato: mniejsza sztywność pojedynczego tylnego widelca, gorsza stabilność bagażnika (bo obładowany "pod niebiosa"). Trzeba pamiętać, że w poziomce trudniej się balansuje ciałem!
Z górala, miejskiego czy szosy nie zrezygnuję
Jednak warto nie zamykać się na inne konstrukcje, bo mają inne niepodważalne zalety. Wszystko jednak sprowadza się od możliwości finansowych i lokalowych
Z szosy zrezygnowałem już dawno temu (ale nie startuje w wyścigach.. gdzie poziomka jest na przegranej pozycji). Górala nigdy nie miałem. Ale mieszczuch pozostanie codzienną "szczoteczką do zębów": lekki, krótki, zwrotny.
A wg mnie podstawową zaletą poziomek jest ich wygoda. Nie bolą nadgarstki, szyja, plecy i co poniżej pleców. Znacznie lepiej czują się żylaki (chyba we wszystkich formach ich występowania).
Mniej problematyczna jest także jazda w "zimnych warunkach": jedyna sytuacja kiedy przydają się spodnie z pampersem :)
-
A wg mnie podstawową zaletą poziomek jest ich wygoda. Nie bolą nadgarstki, szyja, plecy i co poniżej pleców. Znacznie lepiej czują się żylaki (chyba we wszystkich formach ich występowania).
Mniej problematyczna jest także jazda w "zimnych warunkach": jedyna sytuacja kiedy przydają się spodnie z pampersem :)
W tym zdaniu tkwi zaleta "najbardziejna i najgłówniejsza" - kto pokocha swojego truskawa temu wygoda i miłość bezgraniczna do tejże (bo to wada ludzka najpierwsza - lenistwo i "niechciejstwo") wszelkie wady niczym woal paskudę najczarniejszą przesłoni ...
Krótko - poziomki wa dnie maja bo je kochamy a jak któraś coś ujawni to jej wybaczamy to i tak mamy to w zyci z racji wygody jaką dostarcza.
Od siebie dodam, że po pierwszych 700 km nie do truskawa mam problem tylko do swoich możliwości:
1. wiem że na krótko jestem w stanie pogonić na równi z szosonami (w pojedynkę bo na grupę jestem za chudy)
2. wiem że na lekkich wertepach amorki to podstawa wygody ( w tym miasto)
3. miasto po akceptacji nieco innego sposobu organizacji trasy dojazdowych - nie jest mi wrogiem a jedynie ... szerszym łukiem czy zakrętem
czyli mógłbym więcej gdybym w kwietniu każdego roku miał za sobą "wyjechane na sezon" minimum 2-3 tys. km
Rower nie jest ograniczeniem bo to jedynie środek do celu, a psyche i przygotowanie fizyczne - o ile psyche da się nagiąć to zmęczenia i nieprzygotowania do sezonu niestety przeskoczyć się nie da - aby móc "zawodniczyć" należy psyche z fizolstwem w kwietniu mieć "namachane".
A poza tym lubię jeździć sam i bez celu - do tego truskaw ma same zalety, jedyna niedogodność że zawsze najszybciej jak się da ;) i tu chyba tkwi problem bo zawsze szybko i wygodnie oznacza ... wziąc tego co przed nami jedzie i oddalić się z kilometr aby z godnością uwalić się gdzieś w trawę aby nikt nie widział jak zdycham ;)
-
Zobaczysz, że gdy to opanujesz, jazda w mieście stanie w pełni bezpieczna i sprawna, a nawet wygodniejsza niż w pozycji pochylonej do przodu.
Mam wrażenie, że jednak poziomka to ciągle UFO. I w związku z faktem, że nie mam "mikruska" (tylko ZOXowatego Jamnika), to jednak poziomka do miasta słabo pasuje (autobus miejski się robi).
W filmiku na stronie piotra22 jest konstrukcja, która jak się domyślam należy do niego i do niej się odnosiłem. Lowrecer faktycznie do miasta słabo pasuje.
5. Konstrukcja roweru umożliwia przyczepienie o wiele więcej rzeczy niż w tradycyjnym rowerze. Umieszczony niżej środek ciężkości powinien wpłynąć na poprawę porowadzenia pojazdu przy znacznym obciażeniem go tobołami.
Na rower tradycyjny po dołożeniu przedniego bagażnika, też możemy sporo załadować. Zasadnicza różnica polega na tym, że obładowany klasyk gorzej się prowadzi od obładowanej poziomki, gdzie nić nie wisi na skrętnym kole.
Na trekingu trochę jeździłem. Obładowany treking prowadzi się jak ciężarówka (znaczy się.. tak wygodnie). Obładowana poziomka (szczególnie niska) prowadzi się kiepowato: mniejsza sztywność pojedynczego tylnego widelca, gorsza stabilność bagażnika (bo obładowany "pod niebiosa"). Trzeba pamiętać, że w poziomce trudniej się balansuje ciałem!
Dlatego sakwy wieszam nisko. Gdy wisiały tak jak na tradycyjnym rowerze, odczuwałem to o czym piszesz, no i jestem bardziej wyprostowany niż ty.
He He. Czepiamy się, że ludzie, wrzucają poziomki niezależnie od typu, do jednego worka, a tym czasem chyba sami w tym worku się zaplątaliśmy ;D
-
Kwestia widoczności to kwestia wielkości opon i wysokości siedzenia.
Jak na załączonym obrazku
(https://lh5.googleusercontent.com/-wz5wwI2DkC4/UEO52NWOoAI/AAAAAAAABTo/rie4-rhQe6o/w600-h486-no/IMG_20120902_181351.jpg)
Rowery forumowiczów w kolejności od najniższej konstrukcji:
- Kaczor
- Tatar
- mój ;)
-
Mój też wysoko nie siedzi... generalnie po dzisiejszej 60km trasie głównie terenami nadmorskimi z rodzinką stwierdzam:
- Poziomka NIE LUBI PIACHU! Nie i już. Piach = zło!
- Dziwne drogi zrobione z jakiś płyt z dziurkami - rower mi się porozkręcał od wibracji a jechałem taką z 5 minut max. Pion siostry i ojca w normie - wina leży po stronie mocno napompowanych opon (do około 5atm) oraz tego, że są dość cienkie, no i 20cali.
Poza tym - dużo radości i uśmiechów mijanych ludzi. To jest super jak się ludzie uśmiechają czy dzieci krzyczą że "jaki fajny rower" itd, wtedy łapa na trąbki i daję po sygnałach :) radocha!
-
Wnioskuję, że każdy posiadacz choć jednej poziomki potwierdzi, że dużym wyzwaniem są skrzyżowania ze słabą widocznością. Ja w swoim SWB nie dam rady wychylić się dalej niż nad kierownicę, dlatego stojąc na skrzyżowaniu muszę wyjechać prawie połową roweru w przód, aby zobaczyć, czy nic nie jedzie. Ogólnie, mało bezpiecznie :/
Za to na plus, muszę przyznać, że na poziomce o wiele łatwiej jest opalić nogi niż na klasycznym rowerze. Pamiętam, jak wybrałem się na przejażdżkę, jeszcze w maju, to po około 2 godzinach jazdy, całe uda i część łydek miałem przypieczone ;)
-
U mnie widoczność nie jest aż tak zła, owszem ciężko jest się odwrócić do tyłu bo traci się równowagę wtedy, ale zawsze można się na chwilkę zatrzymać i spojrzeć.
-
W Rino zauważyłem że jadąc po kiepskiej drodze (leśna,polna, dziurawa) w miejscu tuż przed rowerem żeby "wycelować" przednim kołem w dobrą drogę a ominąć dziurę - akurat mam mocowanie kierownicy - całkiem spory uchwyt idealnie w miejscu gdzie chcę spojrzeć ;)
-
Po kilku jazdach stwierdzam, że jeżdżąc poziomką latam częściej w krzaczki... I to nie ze strachu ;)
-
Mój też wysoko nie siedzi... generalnie po dzisiejszej 60km trasie głównie terenami nadmorskimi z rodzinką stwierdzam:
- Poziomka NIE LUBI PIACHU! Nie i już. Piach = zło!
Nie lubi ale dużo zależy od opon. Jak założyłem takie typowo terenowe to i przez piach od biedy dało się jechać (na normalnych oponach nie byłem w stanie). Ale niestety opony terenowe nie bardzo się nadają na asfalt a jednak głównie jeżdżę po asfalcie.
-
Nie po piachu alem po grząskim polu czyli bardziej paćka gliniasto-trawiastobłotna da rade jeździć - problem, że trzeba spuścic troche z mięsa - niestety mozna to be zpompki wysokocisnieniowej wykonac raz - przed wjazdem w ową maź.
Musiałem niedawno się przez takie pole przepychać z dusza na ramieniu abym się nie zatrzymał i nie uciapał adidasków ;).
Się udało ale nie chciało mi się z 60 PSi ładować na powrót do 100PSi przy pomocy małej pompki - poza tym oponki wręcz odrzucały mnie od tego bo brudne były ...
Po kilku kilometrach jazdy po asfalcie błoto się odciapało i wtedy trochę podciągnałem do 75 PSi - podjechawszy pod myjkę dałem upust jednominutowej satysfakcji czyli przemyciu tego co sie nie zdążyło odlepić.
ogólnie nie polecam jazdy w mokrym jesli juz to na sucho - pył szmatą można lub pedzlem ale błota bez cisnieniówki łatwo odczepić sie nie da ...
Dystans przez pole to ok. 600 m - wiec można, nawet dynamicznie z asfaltu po spuszczeniu opon ale ... potem wściok straszliwy aby doprowadzić do czystości jest wielki
-
Mociumpel - zastanawiam się nad zmianą opon z tych co mam (kenda kwest, jakieś takie dali z poziomką) na takie z jakimś bieżnikiem jakimkolwiek bo to co mam to prawie slik jest. Po piachu nie da się jechać nawet z rozpędu, a łatwiej glebę zliczyć na mokrym czy na minimalnej ilości piasku. Tyle, że podobnie jak Tatar - większość latam po asfalcie. Plus wreszcie dętki bym zmienił na takie z kołnierzem blokującym wentyl bo te co mam to tragedia, przy zakładaniu końcówki węża kompresorka wentyl mi się chowa do felgi bo nie ma blokady tej nakręcanej... X_x
-
Przyznajcie sie liczy się reakcja otoczenia na naszą jazdę
-
@John52 - ale niby do czego?
-
Mociumpel - zastanawiam się nad zmianą opon z tych co mam (kenda kwest, jakieś takie dali z poziomką) na takie z jakimś bieżnikiem jakimkolwiek bo to co mam to prawie slik jest.
Podpowiem ino tyle że nawet SAM MASTER producent M. Łuczak po złożeniu "wkupken" mojego składaka, wykonując rundkę próbną po piaskowym jarze który jest Jego polem próbek stwierdził że mój wybór mięsnego opona jest właściwy - prawie dwa w jednym a na pewno w kolejnych własnych konstrukcjach zastosuje takie same ;) - po prostu po raz pierwszy udało mu się pokonać jakiś trudnawy odcinek drogi zygzakując co prawda ale JADĄC na 20 calowych oponkach.
Nie twierdze wprawdzie, że to co mam jest najlepsze ale wg moich potrzeb sprawdza się popranie w różnych warunkach - niestety nie na jednym "ciśnieniu do wszystkiego" aczkolwiek przy odpowiednim "zespoleniu" PSI opony z PSI amortyzatorów daje radę nawet i na mocno sypkim piaskowo-żwirowym podłożu jak i od biedy na mokrawych gliniastych syfach polnych (choć bieznik mikry i "niesamostrzepywalny") - ogólnie polecam pomyslec i podejrzec parametry i opinie .
Z zasady większość poziomkujących wybiera wąskie "szosowe" liczac że "od teraz nic mi nie podskoczy", zapominając, że w codziennej eksploatacji nie tylko kostka czy szosa ale i miasto dziurawe z droga polna sie zdarzyc może.
Z perspektywy 800 km stwierdzam że teoretyczne przygotowanie przed poziomem owocuje co najmniej zadowalającą odpowiedzią na pytanie "czy to dobry element był" ...
-
Reakcja to na co a nie do czego ,
no na nasz widok to się liczy
-
@John52 - ale do czego niby jest nam potrzebna owa reakcja otoczenia?
-
Dorzucając jeszcze od siebie, zauważyłem na swoim SWB, który tak do końca nie jest taki 'short' :P, że poczas prowadzenia roweru, jak i jazdy, trzeba uważać na zachodzący przód, szczególnie podczas ciasnych manewrów. W takich sytuacjach nazywam swój niebieski pojazd - Autosanem ;)
-
Dlamnie satysfakcja a i przyjemność
-
Satysfakcja oraz przyjemność, to wg mnie następstwa zalet, jakie płyną z posiadania/użytkowania poziomki.
-
W sobotę jadę na pierwszą dłuższą traskę do Malborka i z powrotem, łącznie wyjdzie 120km, jak na razie Mała Czarna jeździła zaledwie 60km trasy, więc to będzie taki mały większy test, jedno o czym nie chce zapomnieć to... koszulka dodatkowa... po 4 godzinach jazdy (jadę z koleżanką, więc tempo będzie... mikre), koszulka nie dość, że jest mokra to zaczyna trochę nie fajnie pachnieć, a co w Malborku w sobotę? Oblężenie jest :D warto zobaczyć. Pogoda teoretycznie ma być... Zobaczymy. Pewnie wady i zalety się zweryfikują dodatkowo. Może do tego czasu uda mi się dokończyć ładowarkę na dynamo, brakuje mi tylko akumulatorów które od poniedziałku idą i dojść nie mogą z allegro, kupiłem dwie sztuki takich akku jak są w bateriach do lapków. Ale o tym napiszę później wraz ze zdjęciami w osobnym temacie.
-
kupiłeś pewnie 18650 tzw li-n 3,7v a te przerywanego ładowania nie lubią :( o ile uda Ci się uzyskać stałe napięcie ładowania to jak się zatrzymasz( np na światłąch ) i pojedziesz dalej to akumulatorki dostają nieźle po tyłku, jak wytrzyma Ci taki miesiąc, góra dwa to będzie dobrze :)
-
@Danielasty
Bez nawet odrobinę zaawansowanego procesora sterującego ładowaniem - można zapomnieć nawet o jednym cyklu ładowania. Akumulatory Li-Xx potrzebują konkretnego trybu ładowania. DeVillio, jeżeli pojęcia CC oraz CV są dla Ciebie obce w dziedzinie akumulatorów, zalecam lekturę. Może to oszczędzić Tobie urazów, wizyty w szpitalu, albo jeszcze gorszych zdarzeń zwiwzanych ze złym obchodzeniem się z tego typu akumulatorami.
-
@Danielasty
Bez nawet odrobinę zaawansowanego procesora sterującego ładowaniem - można zapomnieć nawet o jednym cyklu ładowania. Akumulatory Li-Xx potrzebują konkretnego trybu ładowania.
Znana i szeroko stosowana ładowarka li-ion, żadne procesory i inne talizmany nie są potrzebne. Ładuje dwa ogniwa połączone szeregowo:
(http://www.shdesigns.org/Images/lionchg.gif)
Cała filozofia polega na nieprzekroczeniu napięcia 4,2V. Wytłumacz zatem mi, laikowi, dlaczego niezbędny do ładowania ogniw li-ion jest procesor.
-
Może i nie jest niezbędny, co zalecany.
Ogólnie chodzi tutaj o kontrolowanie prądu ładowania, choć jak już wspomniałeś - ograniczenie napięcia na zaciskach akumulatora do 4.2V jest ważniejsze.
Podana przez Ciebie ładowarka powinna się sprawdzić w prostych aplikacjach i na pewno naładuje akumulator, przy użyciu odpowiedniego źródła zasilania - w tym przypadku dynamo rowerowe, to trzeba będzie dobrze pokręcić :P
Procesor kontrolujący ładowanie steruje właśnie prądem, a dodatkowo coraz kontroluje napięcie na akumulatorze. Na początku, akumulator ładowany jest w trybie CC (constant current), czyli stałego prądu, ustalonego przez układ regulujący/nastawczy lub po prostu z góry ustalony przez producenta układu. Gdy napięcie osiągnie pewną wartość, często około 4V, przełącza się on na tryb CV (constant voltage) i dobija akumulator stałym napięciem - max 4.2V - a po osiągnięciu tej wartości odcina prąd. Dodatkowo zaletą tego trybu jest stopniowy spadek prądu ładowania niekiedy nawet do 50mA.
Pozdrawiam ;)
-
Panowie panowie... ładuję akku przez rozbebeszonego powerbanka... po prostu odłączyłem akku ze starego powerbanka i dałem te dwa ogniwka, ale niestety coś się posypało i jutro będę sprawdzał. Dzisiaj zrobiłem 140km ponad do Malborka i spowrotem i troche padam na pysk, tym bardziej że przypaliłem się okrutnie :D słoneczko dzisiaj dawało ładnie a poziomka, no cóż, jakby nie patrzeć to jeżdżący leżak jest :D
-
Cała filozofia polega na nieprzekroczeniu napięcia 4,2V. Wytłumacz zatem mi, laikowi, dlaczego niezbędny do ładowania ogniw li-ion jest procesor.
Na stabilizatorze napięcia nie ma stabilizacji prądu. Ogniwa "spuchną" po paru ładowaniach.
Po drugie.. ładowanie szeregowo może być "dość" niebezpieczne jak baterie mają różną pojemność albo są różnie naładowane: na jednej z nich będzie napięcie 3.8, gdy na drugiej 4.6V (co już może spowodować przebicie.. i druga bateria dostaje 8.4.. i..)
Polecam filmiki na youtube, jest ich masa (no dobra.. zazwyczaj pokazują większe napięcia i większe prądy, ale za to efekty są jeszcze bardziej atrakcyjne).
A tak w ogóle filozofia jeszcze coś wspomina o ładowaniu stałym prądzie, najlepiej nieprzekraczającym 0.2C (na żywca) lub 1C (z kontrolą temperatury, itp, itd), czy o ładowaniu 1/20C poniżej 3V.. W ogóle jest to bardzo duża filozofia..
Implementuje się to procesorkiem, bo kosztuje koło 3zł (a można dodać np. wyświetlacz i pomiar pojemności) albo specjalizowanymi układami (okolice 2zł, potrzebny na każdą baterię). Czy jest to wystarczająco dobry powód dla laika? :). Ceny z pewnego portalu aukcyjnego, w hurcie są oczywiście znacznie niższe.
-
Na stabilizatorze napięcia nie ma stabilizacji prądu.
Zadanie z podstaw elektrotechniki:
Ładujemy ogniwo napięciem 4,2V - jaki prąd płynie między ładowarką a ogniwem po osiągnięciu przez ogniwo napięcia 4,2V?
Napięcie i prąd nie są dwoma odrębnymi bytami.
Po drugie.. ładowanie szeregowo może być "dość" niebezpieczne jak baterie mają różną pojemność albo są różnie naładowane: na jednej z nich będzie napięcie 3.8, gdy na drugiej 4.6V (co już może spowodować przebicie.. i druga bateria dostaje 8.4.. i..)
Clarence Zener opisał jak rozwiązać ten problem :P