Jakiś czas temu robiłem z plandeki co prawda nie sakwy, ale boczki do przyczepki. I - nie kleiłem tego klejem, tylko zgrzewałem takim żelazkiem do zgrzewania folii w namiotach szklarnianych.
Efekt końcowy wyglądał tak:
i tak:
cała przyczepka po restauracji:
żelazko:
Metoda bardzo dobra, zapewnia wodoodporność, da się zrobić łuki i inne trudniejsze kształty. Wymaga tylko wytrwałości i wymyślenia logistyki co w jakiej kolejności zgrzewać, by sobie nie utrudnić roboty. Wytrzymałość tego jest taka, że na pasku szerokości 10cm mogłem się powiesić i nie pękało.
Samo klejenie wygląda tak, że odpalasz żelazko by się nagrzało. Na desce do krojenia (może być coś innego, oby twarde i takie, co nie będziesz płakał jak zostanie czarny ślad przypalenia) kładziesz folię aluminiową do pieczenia, na tym dwie klejone części plandeki, na to znowu folię do pieczenia. Całość dociskasz żelazkiem. Poczujesz pod ręką, że plandeka robi się plastyczna, to jest ten moment, że trzeba przestać przyciskać i odłożyć żelazko na bok, bo juz zrobione. W razie gdyby coś było niedogrzane - powtarzasz, ale ostrożnie, by nie przetopić plandeki na wylot