"Nie będąc paranoikiem jestem szczęśliwszy"
Wzruszające wyznanie.
Szkoda, że autor nie podaje co ma ono wspólnego z pęknięta dętką i ew. groźnym wypadkiem.
Z tego co z moich psychiatryczno - psychologicznych lektur pamiętam, nauka nie zna przypadku by ktoś się przyznał,
że jest paranoikiem lub schizofrenikiem.
Próby przewidywania wydarzeń i APEL O ROZWAGĘ nie są malkontenctwem ani paranoidalnymi urojeniami.
Proponuję najpierw poczytać potem pisać.
Podpowiadam scenariusz. Pędzi Piotrek, a za nim - zgodnie z polską tradycją - na ogonie, zaciekawiony ( co tak przed nim pędzi?) turysta z Polski. Strzela dętka lub rama (Alu lubi pękać. Markowi B. stalowa rura pękła na szczęście przy małej szybkości), a z naprzeciwka jedzie inne auto. Resztę niech każdy dopisze sobie sam.
Też lubiłem szybkości i w 86 tym na czeskich serpentynach urzeczony gładkością czeskich dróg (w Polsce był wtedy koszmar) przeszlifowałem asfalt kością nogi, bo na zakręcie była odrobina piasku. Przerażający ból.
W tamtych latach nie było jednak takiego ruchu aut i można było sobie na rowerowe wybryki pozwalać.
A jeśli uważacie, że nie mam racji, to nie wylewajcie swoich gorzkich żali na idiotów za kierownicami czterech kółek w wątku "Wypadki, kolizje, przypadki, zdarzenia.."
Przecież ogromna większość polskich kierowców myśli tak jak Wy.
Wierzy właśnie w tę swoją wyjątkowość, miszczostwo, super sprzęty, w drewniane kościoły i latające w nich cegły.
Stąd czołowe miejsce Polski w dziedzinie ilości wypadków na drogach.
Mam też głęboką nadzieję, że jeśli jakiś spektakularny wypadek się zdarzy, to stosowne zdjęcia i filmy pokazujące bryzgającą krew, połamane kości i resztki skóry na asfalcie także umieszczone tu będą.
p.s.Piotrek...Z tego co pamiętam, to prawdziwie sportowy zlot poziomców ze sportowym przytupem odbył się
w 1989 w Sieradzu. Był wyścig i próby szybkości (800m lub więcej rozbieg i 200 m sprint).
Szkoda, że duch prawdziwie sportowej rywalizacji w Polsce zaginął, a zloty to popijawy i gaworzenie.