A to ja nie opisywałem chyba jeszcze tego co było na Grochowskiej jakoś tak w 2009/2010 roku jak jechałem z Bartem po Pradze od Niego gdzieś do Centrum
Mianowicie jedziemy sobie popołudniem we dwóch na rowerkach: on na swoim Flevo z kuferkiem i ja na Żółtku, także z kuferkiem. Szybko nam się leci, nie powiem, ale przed nami światła w miejscu gdzie tory schodzą ze środka jezdni na bok. No i trzeba będzie hamowac, powoli zwalniamy, Bart poleciał przodem sobie, ja zostałem lekko z tyłu... Z boku minęły mnie dwa samochody, obok mnie pojawia się trzeci... Ktoś z niego jedzie równolegle do mnie i przygląda się i przygląda się... Widzę, ze przed nim zahamował ten drugi, bo to zaraz światła, patrzę w lewo na ten trzeci samochód, który dojechał powolli na wysokość Barta, ale przed nim wyrósł gwałtownie zderzak drugiego i... BUUUMMMMM!!!
Okazało się, że trzeci samochód prowadziła pani. Zagapiła sie na nasze rowerki no i... reszta wiadoma
A my z Bartem możemy sobie do dzisiaj gratulować jako okropni prowodyrzy i na dodatek osoby powodujące wypadki na drogach