A ja niedawno miałem konfrontację z tych mniej przyjemnych...
Staję sobie na światłach na Princes Street (główna ulica w Edim, jak ktoś oglądał Trainspotting, to właśnie po niej biegną bohaterowie w scenie otwierającej film). Nagle przechodzący jegomość, którego stan wskazywał na ciężką walkę z grawitacją, zaczął wykrzykiwać, że tamuję ruch. Spokojnie pokazałem na światła- czerwone jak byk

Typek na to, że powinienem jechać po chodniku, bo nie płacę podatku drogowego... Ożesz ty owcojebco
Uprzejmie zapytałem czy on w takim razie płaci za cały ten tlen, który marnuje

Z niewiadomych powodów zamiast zagłębić się w merytorycznej dyskusji pijaczek uznał, że go obrażam

Na szczęście w międzyczasie światło zmieniło się na zielone, więc dostojnie oddaliłem się, żeby naprawdę nie tamować ruchu.