Jadę dzisiaj Marynarską w Warszawie. Przedarłem się jako tako przez wiadukt nad końcem S79, zjechałem już między sierotami próbujacymi wykręcić z prawego na lewy pas niezgodnie z PoRD bo jak nie przez ciągłą to przez obszar zarezerwowany. Lecę sobie między prawym a środkowym pasem, wszyscy gapią się w lusterka i ustępują. No prawie sielanka. Prawie. Bo zatrzymuje mnie jakieś sedanowo-coś. Macham do lusterka, pipam trąbką - zero reakcji. W końcu podnoszę się z fotelika, podprowadzam rower, pukam w szybkę kierownicy a tam... sierota lat >40, w rączkach komóreczka, po zapukaniu wystraszyła się, spojrzała w bok, obudziła i dostrzegła, że jednak nie jest na jezdni sama. Nosz.....
Tak cięzko niektórym zrozumieć, że jak się jedzie lewym pasem to najbliżej lewej krawędzi jezdni, jak środkowym to pośrodku, a jak prawym pasem to jak najbliżej prawej krawędzi jezdni...
A najlepsze są osobniki - w szczególności osobniczki - które bawią się w chowanego
Serio
Poważnie
Takie coś siedzi za kierownicą, ale tak, że tylko jej oczka widać zza tej kierownicy. Przodują w tym osoby płci pięknej, nie widuję faciów schowanych w środku za kółkiem. Być może to kwestia popsutego mechanizmu podnoszącego siedzenie. Ale to się da naprawić! A nie grać w chowanego.
Standardowo były przepychanki z kierowcyzkami, którzy muszą wyprzedzać na milimetr. Zdarzył mi się też kierowczyk w wielkim dostawczaku GLS. Podjechałem z lewej strony:
- Przepraszam!
Facio wyjrzał przez okienko, zobaczył mnie, zjechał na bok. Przejechałem sobie, lecę dalej, rozpędzam się bo na rondzie skręcam w lewo, a chcę zwolnić jak najszybciej prawy pas... I w 100 metrów po minięciu dostawczaka, szanowny faciu z GLSa wyprzedza mnie z prawej może o pół metra obok, z V 2x większą od mojej. No idiota. Po prostu chory i jebnięty w czółko. I co potem, jak zahaczy i rozjedzie? Powie przed Sądem: "ale ja się spieszyłem wysoki sądzie! ja miałem packzi do rozwiezienia!". I sąd go uniewinni, bo przecież on się spieszył, prawda???