Nie wiem czy to dobry dział, ale gdzieś muszę co nieco opisać.
1. Infrastruktura.
Podzielona jak się tylko da. Z jednej strony śmieszynki, a z drugiej ściezki i DDR. Z asfaltu! Co prawda często są tam jakieś krawężniki, jakieś nieoznakowane miejsca, piesi nie tam gdzie powinni - ale coś w tym mieście się nawet dzieje. Ktoś tu o coś walczy. Muszę nawet napisać, że na niektórych śmieszkach - da się pojechać dalej niż kilometr czy dwa i nie zgubić asfaltu.
Niestety są miejsca, gdzie śmieszynka się urywa, gdzie dopiero jest w planach, albo gdzie jej zjazd bez jakiegokolwiek ostrzeżenia kończy się na.... wjeździe w ulicę pod prąd. Normalnie oklaski. I żeby chociaż było można przejechać na chodnik, albo zawrócić... Ale bez zsiadania z roweru się nie da. A próbując zjechać na chodnik - zakopałem się dzisiaj w trawniku.
2. Sygnalizacja.
[Triple facepalm]
Nie wiem kto tu robi za inszyniera bez-ruchu, ale powiem jedno: Golas przy nim to geniusz.
Ten tutejszy potrafi:
- podzielić światła na wąskiej ulicy po 1 paśmie na 2 przejścia
- ustawić te światła tak, aby się włączały niezależnie od siebie i nie dało się przejść ani przejechać w 1 cyklu świateł
- oczywiście _wszystkie_ światła dla rowerów są.... NA GUZIK. Czyli zapomnieć można o szybkim przemieszczaniu się po mieście
- wiele sygnalizacji z pętlą indukcyjną. Więc albo czekasz do rana aż się coś pojawi, albo przejeżdżasz na czerwonym, albo zjeżdżasz na chodnik jak pieszy i.... wciskasz guzik.
- beznadziejne ustawienie sygnalizacji dla pieszych i rowerzystów - mają zazwyczaj czerwone światło, mimo iż żaden pojazd nie ma prawa pojawić się na danym przejściu/przejeździe bo również ma czerwone, albo prowadzony jest przejazd zupełnie innym pasem ruchu.
To wszystko powoduje, że tak jak w Warszawie czerwone dla mnie było czerwonym, tak tutaj 90% światła czerwonego jest dla mnie tylko sygnałem aby się rozejrzeć czy na pewno nic nie jedzie zanim wjadę na ulicę. Wiem wiem, to bardzo nieładnie, jestem zły i niedobry i powinienem dostać mandat. Ale nie będę czekał na to aż wiaterek przedmucha powietrze z jednego końca przejścia na drugie odległe o 3-6 metrów.
3. Brak oświetlenia u rowerzytów = tutaj w tym mieście to STANDARD. Jak widzę rowerzystę z oświetleniem - to wcale nie oznacza, że ona ma tył i przód. Równie dobrze mieć tylko przód jak i tylko tył. Bo po co komu komplet oświetlenia jak się jedzie po nocy? Przecież batman wszystko widzi! A że jego nie widać? No to co?
4. Piesi - wiadomo, poruszają się po śmieszynce jak po chodniku, nic nowego.
5. Kierowcy.
Niestety wbrew temu co wielu z nich mówi i pisze na forach wcale nie jest tak różowo. Oni tu w Bydgoszczy faktycznie umieją ustąpić pieszemu na przejściu, zwolnić, zatrzymać się i chwilkę poczekać. Ale dla rowerzystów taryfy ulgowej po prostu nie ma i jest znacznie gorzej niż w Warszawie. Ba. Tu w Bydgoszczy na poziomce czuję się w dużej ilości czasu jakbym jechał na pionowcu w Warszawie. Czyli lekceważenie, wyprzedzanie na milimetry, wyprzedzanie bez dania miejsca z zajechaniem drogi (bo ciasno albo coś nadjeżdża z przeciwka) i do tego brak cierpliwości. Bo dlaczego kierowca miałby jechać do skrzyżowania i tam mnie wyprzedzić jak może to zrobić od razu nawet spychając do krawężnika?
Niejednokrotnie na ulicach w Warszawie jechało za mną kilka samochodów praktycznie przez dystans 500 metrów z prędkością 30 km/h. Tu tacy kierowcy wytrzymują 100-200 metrów a potem zaczyna się wycie silnika i wyprzedzanie - nawet jeśli jedzie coś z przeciwka.
Szczytem było dla mnie wczoraj, kiedy na stromej i krętej ulicy, kiedy pędziłem w dół mając >40km/h zostałem wyprzedzony przez osobówkę a następnie przez przewóz osób niepełnosprawnych z PFRONu. (sic!!!) A co by było, gdyby z przeciwka coś się pojawiło? Miałbym uczyć się skakania na krawężnik z prędkością 45 km/h?
I niestety, kolejna rzecz - brak dynamicznej jazdy. Tak jak w Warszawie kierowcy umieją się poruszać, błyskawicznie zmienić pas widząc rower przed sobą, tak tu niestety jedzie taki osobnik mimo lewego wolnego pasa za mną przez kilka minut i wreszcie wyje silnikiem i wyprzedza lewym pasem. Ofkors - bez sygnalizacji kierunkowskazem, bo i po co?
Generalnie odnoszę wrażenie, że to miasto zostało przystosowane wyłącznie do ruchu samochodów, a piesi są tu tylko dodatkiem, który jest czasami niezbędny. Z kolei rowerzyści to chyba temat tabu. Albo zbudowali dla nich coś, na co pewnie nie ma wjazdu/zjazdu z którejś strony, albo nie ma kompletnie nic.
Co mi się podoba w Bydgoszczy? Naprawdę niewielkie odległości do terenów zielonych, lasów i natury. Wystarczy kilka minut jazdy rowerem bez napinania i już widać las! Tu gdzie wynajmuję lokal - mam do lasu około półtora kilometra. I są tu świetne tereny do rekreacji. Ot, np Myślęcinek.
Natomiast naprawdę czuje się, że rowery poziome są tu rzeczą jeszcze nieodkrytą. I tak jak poruszam się stałymi drogami do pracy/marketu - tak ciągle spotykam jeszcze osoby, które reagują jakby zobaczyły UFO^UFO albo coś nie wiadomo jak śmiesznego.