Ba, mój chyba bardziej wierzył w moje możliwości niż ja sam bo jak bym nie kombinował i nie zaznaczał " omijaj drogi ekspresowe i szybkiego ruchu" to i tak na jakieś kończyłem
Bo ich jest w Polsce tak wiele że programiści od map nie nadążają za zmianami
Myślałem że GPS wkurza tylko na rowerze ale w samochodzie, z pełną dowolnością wyboru kategorii drogi, też mnie doprowadza do szału kiedy jako pasażer-pilot mam zajęcie w postaci poprawiania jego niedorzecznych pomysłów.
ja przestałem używać nawigacji typu tomtom, automapa itd i od kilku lat korzystam z googlemaps, ale tu tez widze ze planowanie trasy jest wg tajemniczych algorytmow, np trasa A-B czesto się różni od B-A, analizując trasę nie doszedłem nawet z czego to wynika.
A wracając do mojej ostatniej wycieczki, to nie moge winic nikogo poza sobą, po prostu do takiej wycieczki ( jesli nie zna sie trasy ) przygotowania trzeba zacząć odpowiednio wczesnie i uzywając wszelkich dostępnych srodków, dokladne zaplanowanie trasy rowerowej jest jednak czasochlonne i robienie tego po łebkach konczy sie tym że ląduje się na gruntówce. O ile samochodem nadrobienie 10 km to kilka minut, to na rowerze robi się z tego kilkadziesiąt. Dlatego tez uważam że start w długodystansowych tourach zorganizowanych przez kogos jest łatwiejszy, ponieważ organizator zaplanuje trase i zaplanuje postoje ( punkty kontrolne), w moim przypadku zawiodło również planowanie postojów, a raczej ich lekcewazenie, na brevetach PK są co 40-50 km, ja planując moją wycieczkę, podszedłem do tego tematu bardzo luźno, i pierwszy postój miałem po 105 km, efekt by taki jaki był, czyli, straciłem "zasilanie", a na tych 192km suma podjazdów była o 500m mniejsza niz na brevecie 200km, który robiłem w chłodzie i przy silnym wietrze, no i jechałem z podobną średnią.