Kolejny weekend i kolejny brevet. Tym razem w kapuścianej stolicy Polski - Charsznicy. Z racji tego, że to prawie wokół komina to na start i metę podjechałem sobie na kołach z pod Krakowa.
Dystans 210 km z solidną dawką przewyższenia ok 2300 m. Jedna ścianka mnie pokonała i musiałem "butować" - a przy okazji wyznaczyła mi doświadczalnie przy jakim nachyleniu tracę trakcje w przednim kole. Przynajmniej pchałem rower w dobrym towarzystwie

Miłego oglądania i zapraszam na brevety!
https://youtu.be/SnYUw0xW4U4Za tydzień kolejny brevet - tym razem 400 km