Dobra, to podjadę, ale na skuterku...
Dzisiaj ruszyłem do pracy na rowerze i jeszcze się potem poszwędałem po Warszawie. Miałem nie jechać, ale... W ramach lekarskiego: "kolana lubią pracować" pojechałem jednak na rowerze. Zresztą... taka łaaadna pogoda wrześniowa

Niestety... Chociaż oszczędzałem jak tylko mogłem kolana, to lewa noga w pewnej chwili jak wstałem z roweru, stwierdziła, że ma mnie w du...pie i dalej nie idzie. Może popedałować, ale pochodzić już nie :] Przykre. Dlatego jutro skuter i to albo do chwili, aż mi ta torbiel zejdzie (możliwe i się ponoć zdarza), albo mi coś dadzą, albo ogłoszę jakiś strajk gdzieś na ostrym dyzurze, że nie wyjdę, dopóki mi tego nie usuną
