W końcu udało się załadować zdjęcia:
https://picasaweb.google.com/Franc.RoweryPoziomeRule/OMCPOck20110710?authuser=0&feat=directlinkNie mógłbym zapomnieć, o bardzo ważnej przygodzie podczas tej wycieczki: po odłączeniu w Ołtarzewie się od Storma, który pojechał do siebie, ja skierowałem się w stronę Pruszkowa a potem dalej z zamiarem jechania przez Nadarzyn do domu. Na wjeździe do Pruszkowa, przed wiaduktem nad torami, poczułem, że rower zaczyna jechać jakoś tak dziwnie, miękko, mało sterownie i w ogóle. Na początku zignorowałem ten objaw, bo miałem większy problem, gdzie jechać, ale jak już rozwiązałem kwestię kierunku jazdy i znów ruszyłem to musiałem się od razu zatrzymać. Rower pływał w dowolnie wybranym kierunku. Zsiadłem sprawdzić czy może rama pęka bardziej niż do tej pory - ale nie, pęknięcia się nie powiększały. To może jezdnia śliska - nie, też nie asfalt mokry, śliski ale nie w sposób uzasadniający takie zachowanie roweru. I dopiero po dłuższych oględzinach zorientowałem się co się stało: miałem flaka w przednim kole. Ma już mocno zużytą z przodu oponę (słaba ochrona), a wjazd do Pruszkowa był strasznie dziurawy, przez wielkie, głębokie kałuże? /rozlewiska? innymi słowy przez teren wielkiej budowy drogi i to właśnie tam musiałem przebić dętkę. Wszytko pięknie - miałem dętkę zapasową (z szosowym zaworkiem a jakże i bez przejściówki), ale nie miałem pompki oouupss

Storm ma niedaleko, jest w domu, ale już zdążył rozebrać rower, więc nie pomoże, Gemsi, daleko z przodu i jeszcze w drodze, więc nie prędko dojedzie do domu i wróci samochodem, Najukochańsza Żona pilnuje w domu dzieci i też po mnie nie przyjedzie, bo się wszyscy z rowerem nie pomieścimy. Po prostu dramat. Na szczęście jakiś klasyczny rowerzysta, którego zatrzymałem wspomógł mnie swoja pompką. Opowiadał, że wiele lat i km ją wozi i jeszcze ani razu nie odpinał od roweru. Koniec końców, wymiana dętki poszła szybko, napompowanie również i moglem kontynuować jazdę. Yess.