forum.poziome.pl
Rowery poziome - forum dyskusyjne => Różności => Wątek zaczęty przez: Majsterkowicz w Września 03, 2014, 08:49:04 pm
-
Witam wszystkich!
Kilka dni temu w pracy złapał mnie sąsiad, aby pogadać na chwilkę. Zapytał się z lekka retorycznie "jakim to ja rowerem dojeżdżam do pracy", a wiadomo jakim ::). Przestrzegł mnie natomiast, że jeżdżąc w takiej pozycji, a raczej z głową na wysokości około 90 cm (czyli znacznie niżej, niż na pionie), jestem o wiele bardziej narażony na działanie szkodliwych substancji, które emitują samozłomy. Starałem się mu wytłumaczyć, w jaki sposób spaliny zachowują się w powietrzu po opuszczeniu rury wydechowej (turbulencje itp, oraz sam fakt, że są często cieplejsze od powietrza), niemniej nie przyjął tego za bardzo do wiadomości i postawił twardo na swoim.
Jakie jest wasze zdanie na ten temat? Czy może odczuwacie (nie daj Boże) negatywny wpływ na wasze drogi oddechowe przy poruszaniu się poziomkami? Jak dla mnie, to jeden grzyb, czy mam głowę na wysokości 80 czy 180 cm. W tym zakresie, zanieczyszczenia stanowią taki sam % wdychanego powietrza.
Poziomo pozdrawiam
-
Zanieczyszczenie powietrza w przekroju poziomym maleje wraz z kwadratem odległości od emitera (rury wydechowej), od wysokości to zależy już znacznie od różnicy temperatur spaliny-otoczenie oraz rodzaju zanieczyszczenia: stałe (pyły), gazowe.
-
Widział kiedyś jamnika?
-
@Tef, czyli podzielasz moją opinię, że wysokość, na której się jedzie ma małe, jak nie znikome znaczenie w kwestii zanieczyszczeń?
@Tatar,
pewnie nie, bo każdy z jego psów był/jest duży... :P
-
Widział kiedyś jamnika?
Pająk na "jamniku" jedzie poniżej rury wydechowej więc na niego lecą ewentualnie kawałki sadzy ;)
-
Majsterkowicz, nie daj się wkręcać
jeśli by tak pyło jak pier..... ups jak mówi twój sąsiad
to dzieci nie miałyby szansy dorosnąc
Głowy maja jeszcze nizej i to co dziennie przez parenaście lat
Gosciu dorabia teorię spiskowe do braku wiedzy
Powiedz facetowi że Ty tak lubisz bo to lepsze niż "Ciechocinek"
gościa nie przekonasz
-
@Majsterkowicz - spytaj się go jak często on jeździ za samochodem w odległości tego metra czy dwóch ;) Może on tak lubi i wdycha troszkę? ;)
-
Na wysokości poziomka bardziej czuć psie niespodzianki waniejące na trawnikach, a jeżeli chodzi o samochody to moim zdaniem nie ma różnicy, jak mieszkasz w mieście to i tak wdychasz spaliny i nic z tym nie zrobisz.
-
@Tef, czyli podzielasz moją opinię, że wysokość, na której się jedzie ma małe, jak nie znikome znaczenie w kwestii zanieczyszczeń?
Ponadto jeszcze to wydaje mi się, że rury wydechowe są po lewej stronie auta a my przeważnie jesteśmy z jego prawej astrony, takoż wg mnie ma bardzo małe znaczenie.
-
O ile nie stoisz za samochodem w korku to ze względu na zawirowanie powietrza za jadącym samochodem wysokość nie ma znaczenia.
-
Widzę, że wszyscy podzielają moje zdanie na temat jazdy, a teorię mojego sąsiada uznajecie za absurd. Tak jak napisał m.in. Janxx, gdy samochód porusza się, to powietrze (a w tym i spaliny) bardzo zawirowują, co przekłada się na natychmiastowe mieszanie spalin z powietrzem.
Idąc dalej i mając na uwadze bardzo niską pozycję na jamniku, popatrzmy na dzieci w wieku 3-5 lat. One co najwyżej mają głowę na wysokości 60-100 cm. Także idąc z dzieciakiem przez miasto 'za rączkę' narażamy dziecko na utratę zdrowia lub życia! No wg teorii sąsiada, każdy z młodych rodziców staje się, poniekąd, zabójca własnego dziecka...
-
@Majsterkowicz - nie chcę absolutnie bronić tezy Twojego sąsiada ;)
Jednakże ostatnimi czasy zmuszony byłem poruszać się za autobusem dosyć mocno wiekowym i na tyle smrodzącym ze swojej ropy, że pewnie nie powinien przejść kontroli na stacji diagnostycznej. I z takimi właśnie pojazdami może być faktycznie problem - bo te wypuszczają za sobą prawdziwe obłoki spalin. Nie wiem czy to kwestia wadliwego katalizatora, czy złego wydechu. Tak czy owak wieczorem, w świetle latarki zamocowanej na kasku widzę miliony pyłu i dymu, który leci prosto na mnie...
Co absolutnie nie oznacza, że jazda na poziomce jest szkodliwa dla zdrowia! To oznacza po prostu, że należałoby w sposób drastyczny ograniczyć ilość śmierdzieli na polskich drogach :D
-
Storm, z tym to masz faktycznie rację, gdyż stare autobusy, które czasy swojej świetności mają już za sobą, potrafią generować bardzo dużo (widocznych z resztą) zanieczyszczeń. Jeżeli się przyczepić tylko tego, to z sąsiadem trzeba by było się zgodzić.
Ale popatrzmy z drugiej strony, jak dużo leciwych aut, zarówno osobowych, jak i tych autobusowych widzimy teraz na ulicach? Jeżeli chodzi o większe miasta, to nawet komunikacja miejska ma w swoim użytku wiele nowoczesnych autobusów typu Solaris, czy Mercedes-Benz. Stare Jelcze i Autosany przechodzą na emeryturę ;)
-
@Majsterkowicz - w większych miastach nie uświadczysz już na drogach jakichś staroświeckich Jelczy* czy Ikarusów*.
Ale w takiej Brzydgoszczy niestety PKS nadal wykorzystuje jak nie je, to jakieś podobne im zabytki, które tak kopcą, że już dawno powinny trafić albo na złom**, albo do kompletnego remontu.
* - jeździłem takimi do szkoły w latach '90...
** - nie jestem za złomowaniem czego się da, tak jak w pewnym filmiku, ale sądzę, że jednak pewne normy dotyczące zanieczyszczania środowiska powinny być spełniane.
-
** - nie jestem za złomowaniem czego się da, tak jak w pewnym filmiku, ale sądzę, że jednak pewne normy dotyczące zanieczyszczania środowiska powinny być spełniane.
Ostatnio dowiedziałem się jak to działa.
Najważniejsza jest data pierwszej rejestracji.
Jeśli auto było zarejestrowane 30 lat temu to obowiązują go normy z tamtego czasu.
Jest to i dobre i złe.
Dobre bo do dziś na drogach widać auta przykładowo z lat pięćdziesiątych i inne "oldmobile".
Złe bo w latach 70/80/90 produkowano auta które działają poprawnie do dziś i jeszcze długo będą. W przeciwieństwie do aut produkowanych obecnie, których żywotność jest planowana na okres 3 - 4 lat ;(
Z trzeciej strony medalu - rachunek ekonomiczny wymusi likwidację paliwożernych pojazdów więc "kopciuchy" same znikną :)
-
Także idąc z dzieciakiem przez miasto 'za rączkę' narażamy dziecko na utratę zdrowia lub życia!
kiedyś słyszałem teorię że niestety największe stężenie jest w pasie po którym jeżdżą pojazdy czyli np. na chodniku jest już nieco lepiej. To też daje do myślenia bo jeżeli ktoś jeździ samochodem to też jest bardzo narażony -> to co truje to nie tylko widoczna składowa ale też niewidoczna. A katalizatory wprowadzono bo związki ołowiu odkładały się w mózgu....
-
a nie wiedziałem, że katalizatory "wybierają" ołów..
Chociaż w sumie, to nie ma go już od jakiś 10 lat (w Polsce), jedynie chyba lotnictwo (wojsko?) mogą z ołowiowych wynalazków korzystać.
Normalnie najbardziej "trujące" są tlenki (azotu, węgla) i to głównie z nimi walczą "ekolodzy" i producenci samochodów przy pomocy katalizatorów.
Sadze.. właściwie nikomu czarny dymek nie szkodzi, no może poza smogiem w wielkich miastach (pylica) i praniu na balkonie (tego k. się nie da odeprać, z praktyki po mieszkaniu w pobliżu elektrowni).
-
Ogólnie kierowcy są bardziej narażeni na wdychanie trujących spalin, gdyż stojąc w korku są dłużej wystawieni na ryzyko stania w pobliżu kopcącego blachosmroda. Rowerzysta nie stoi w korku (przecież po to ma rower), tylko mija takiego truciciela i jedzie dalej. Natomiast kiedy takowy jedzie szybciej niż rowerzysta to też nie ma problemu - wyprzedzi i pojedzie truć dalej. Filtry kabinowe pomagają tylko na krótką metę, bo się tylko te wyziewy zamyka w kabinie, a jak nie to i tak po kilkunastu minutach obieg zamknięty trzeba otworzyć.
-
@Szydziu - osobiście za bardzo się na tym nie znam, ale swego czasu mając do czynienia z publikowaniem artykułów i newsów na pewnej stronie dealera czytałem o czymś takim jak niemiecki TUV - i tam faktycznie pojawiały się samochody pewnej japońskiej, dosyć taniej marki, która miała jednak stosunkowo dużą trwałość i niezawodność.
Tak czy owak - mnie nie przeszkadza jak niemuszę tego wąchać, czuć i widzieć. A że niestety widze, czuję i wącham, to wolałbym aby tkaim potworom montować jakieś filtry, katalizatory czy coś w tym stylu.
Ale ja to wogóle się dziwię, że można stać i palić paliwo na... stanie. Kompletnie bezsensu.
To aż się prosi aby jak najszybciej przesiąść się na hybrydy czy elektryki.
-
Ale ja to wogóle się dziwię, że można stać i palić paliwo na... stanie. Kompletnie bezsensu.
To aż się prosi aby jak najszybciej przesiąść się na hybrydy czy elektryki.
Stoi się, ale silniczek miło mruczy, sprawdza się prawidłowość regulacji gaźnika, merda się biegami w poszukiwaniu luzu, więc nie jest nudno i nie szkoda paliwa. Gorzej jak mi paliwo wycieka na postoju. Wtedy jest smutno.
Co do hybryd - połączenie samych wad, a co do elektryków - nie szkoda Ci paliwa na światła czy jeszcze więcej na podgrzewanie ... Tam to jest dopiero smutno.
-
To aż się prosi aby jak najszybciej przesiąść się na hybrydy czy elektryki.
Z tego co wiem to silniki spalinowe hybryd wcale nie są w szczególny sposób nowoczesne i ekonomiczne ;)
Faktem jest że w jeździe miejskiej nie działają.
-
Teoretycznie, filtry w nowych samochodach zatrzymują część cząstek PM10 i w mniejszym stopniu PM2.5.
Czyli pyłów, które głównie są emitowane przez silniki diesla. Natomiast ich potwierdzona skuteczność nie jest większa, niż jednorazowej maseczki przeciwpyłowej z marketu, to po pierwsze.
Po drugie, zapytajcie znajomych w pracy, kiedy te filtry (jeśli ich samochód takowe posiada) wymieniali? Bo to podstawa ich właściwego działanie :P
Po trzecie, prędzej czy później i tak w samochodzie zostanie otworzone okno, więc cząsteczki pozostają w zamkniętej przestrzeni.
Natomiast samo porównanie kierowca - rowerzysta - pieszy, mogło by być naprawdę ciekawe.
Niestety, jak dotąd nie znalazłem info o takich badaniach.