forum.poziome.pl
Rowery poziome - forum dyskusyjne => Sprzedam, kupię => Wątek zaczęty przez: center26 w Października 02, 2011, 07:37:39 pm
-
Witam.
Zajrzałem ostatnio na stryszek i z racji ze mam za dużo fotelików kompozytowych które lezą wystawie je, a może ktoś zechce je kupić.
Fotelików jest 11 w tym 9 z maty szklanej(rozmiry8 x L i 1 X M)j i 2 z włókna węglowego z gramatury 160 g/m2 (rozmiary 1x M i 1xL)
Dla ciekawskich skąd je mam: pracowałem swego czasu u Maćka Kaczmarka z Kalisza przez około 1.5 r. foteliki wyrabiałem u siebie w Opatówku. Były one sprzedawane za pośrednictwem Maćka do HPV Velotechnik, Optimy a potem to już pewnie na cały świat.
Technologia- wszystkie warstwy w fotelikach z maty szklanej robione były na mokro mimo sprzeciwów Maćka-na szczęście z dala od Niego mogłem je produkować metodą na mokro-dającą mocniejszy wyrób, bardziej spójne warstwy i mniejszy udział żywicy w produkcie końcowym. I mimo sławy Mistrza na teren Polski du dał "ciała" próbując wcisnąć mi że jego metody na sucho to perpetum mobile mimo że wszyscy technologowie z wielkich firm zaopatrujących nas w materiały do robienia tych foteli twierdzili ze metoda na mokro jest lepsza i mocniejsza. dlaczego to piszę - po to aby przekonać was do jakości tych siedzeń.
Wagowo kształtują się one na poziomie 1030 gram do 1180 g właśnie dzięki technice na mokro a są tak wytrzymałe jak te "Maćkowej" produkcji po 1500 gram wagi.
Siedzonka leżały u mnie a nie zostały sprzedane z jednego powodu- nasi odbiorcy Niemcy czepiali się najdrobniejszych wad i mimo że mogliśmy je naprawić to ekonomiczniej było zrobić nowe które średnio zajmowało 1 h w garażu pracy. Stąd tez nie ukrywam ze nie są bez wad i są to w 95 % wady na powierzchni jak:
- prześwitująca mata szklana spod żelkotu
- pęcheżyki powietrza uwięzione po żelkotem
Co do wytrzymałości bez zastrzeżeń, a jeśli stwierdziłem że fotelik nie wytrzyma -jest to napisane pod zdjęciem do jakiej jest wagi przystosowany.
Na tylnej części fotelika jest naklejona taśma malarska z krótkim opisem wady i rozmiarem L lub M oraz cyfrą dla uporządkowania opisu i zdjęć i TA TAŚMA TO MIEJSCE MOCOWANIA BLACHY STALOWEJ LUB ALUMINIOWEJ pod plecami siedzącego-tam właśnie są dawane wzmocnienia w procesie produkcji i nie polecam mocowania w innym miejscu. Blacha lub aluminium dobrze gdyby miały 8 x 6 cm lub więcej, wtedy macie pewność ze na mocnej dziuze coś nie chrupnie
Siedzonka są naprawione z rys i wypolerowane, te które mają dziurki w żelkocie który zmarszczył lub pofałdował się delikatnie mają w dziurkach resztki pasty polerskiej łatwe do zlikwidowania przez umycie szczoteczką do zębów w miejscu dziurek(nie mama tyle czasu aby to zrobić) i tak w gratisie macie wypolerowane foteliki , czego dla naszych odbiorców nie robiliśmy.
Co do góry fotelika-powierzchni na której siedzicie- nie bawiłem się w jej upiększanie , mimo że jestem estetą wiem jak wygląda taki fotelik np: po zmianie karimaty i odklejeniu jej a nawet jak macie przylepce to większość czasu ta strona jest zakryta- stwierdziłem ze tu należy o estetyce zapomnieć- uwierzcie mi!!!!!!!.
Najbardziej przykładałem się do likwidacji wad wizualnych tam gdzie siedzonko jest najbardziej widoczne, czyli górna część tylnych żeberek konstrukcyjnych, niższa cena wynika z tego, że niektórych wad nie dało się zlikwidować i musicie to przełknąć. Są to jednak bardzo dobre foteliki na wasze pierwsze konstrukcje gdzie nie ukrywajmy jakąś glebę zaliczycie i wiadomo jak to się odbije na wizualności fotelika.
Cena za przesyłkę poczty polskiej to około 17 /19 PLN- chyba ze ktoś z Was ma jakiś genialny plan i wie że da się taniej.
Co do dobierania rozmiarów nie ma reguły -ja mam 193 wzrostu a dobrze mi się jeździło na rozm. M podejrzeć możecie do jakiego wzrostu są foteliki tutaj:
http://www.cyklotur.com/rowery-poziome-fotele-materace,0.html
Będe je pakował w folie bąbelkową i od dołu i góry zakrywał kartonikiem oraz owijał szarż taśmą. Gdyby okazało się że klient będzie rozczarowany to musi odesłać siedzenie na swój koszt ale problemów nie powinno być -starałem sie sfotografować to co najistotniejsze.
Pozdrawiam: Krzysztof Jakubiec. Mój mail to center21@wp.pl i wolę jak nie piszecie na PW.
https://picasaweb.google.com/118330753509596466889/FotelikiKompozytoweNaSprzedaz?authkey=Gv1sRgCMea-9mG8MuDnwE
-
Rozpisałeś się Krzysiek, ale nigdzie w Twoim poście nie widzę cen :-)
Btw możliwy odbiór osobisty w Opatówku? Bywam średnio raz na miesiąc.
-
Witam
Interesują mnie dwa rodzaje fotelików jeden M dla syna pod wagę rozwojowo patrząc ten do 90 kg (fotelik nr 4). Dla mnie potrzebował bym L ale ja to czasami w porywach mam 100kg. Mogą być te najtańsze - skazy mi w ogóle nie przeszkadzają. Aha jeśli byś miał jeszcze z jeden zagłówek to bym też chętnie reflektował.
-
Rozpisałeś się Krzysiek, ale nigdzie w Twoim poście nie widzę cen :-)
Kliknij w link do galerii na picasa, to poznasz i ceny :) Są podane pod każdym zdjęciem.
-
Witam,
Jestem zdecydowanie chetny na nr.2 115pln+przesylka
Jesli mozna potraktowac ten post jak rezerwacje to chetnie:)
-
Witam z racji tego że trochę się zagotowało po wystawieniu fotelików muszę solidarnie uwzględnić godzinę o której zostaje wysłany do mnie mail z prośbą o zaklepanie bo zdarzyło się już w przedbiegach że jest trzech chętnych na jeden fotelik :o- ponadto mieliście nie pisać na Private Message tylko przez swoją pocztę internetową
-
Szkoda że "M"ek tak mało :-[
-
Właśnie dotarł do mnie fotelik nr 3. Ładne cacko ;D! Carbon daje po oczach, szoszony będą zazdraszczać :P. A moja młodsza córka (24 miesiące i 2 tyg.) jest przekonana, że tatuś kupił jej zjeżdżalnię.
-
tatuś kupił jej zjeżdżalnię.
Całkiem dobra nazwa.
Zjedzie się całą okolicę a tyłek nie boli.
-
Czy ktoś z użytkowników zna wagę fotelików z cyklotur.com odpowiednią do rozmiarów-- rozmiar M waga..., rozmiar L ...waga....
-
Witaj Krzysztofie... Cieszę się, że żyjesz i że sprzedając foteliki chcesz podreperowac swój budżet. Szkoda tylko, że szargasz mi opinię pisząc, że foteliki robione przez moją firmę mają tak ogromną wagę. Może i kiedyś miały jak Ty je produkowałes stosując "moją metodę" czyli najpierw kontakt, a potem na suchy i przeszlifowany kontakt druga warstwa. Od czasu jak nasza współpraca zakończyła się, Twoi następcy robili zawsze moją metodą i fotele nigdy nie przekraczały 1200.gram. Potwierdzic to może administrator tej strony czyli Jarek Snoch, który od ponad 9ciu lat sprzedaje na polski rynek moje produkty(głównie siodła).Waga ich to max 1150 gram (XL). Latem schodzimy poniżej 1050 gram. Nowe siodła kanciatożebrowe najczęściej są poniżej 1000 (sprawdzamy na wagach elektronicznych).
Dodam, że od czasu jak nie ma Ciebie skończyły się zwroty z powodu pęknięc i PĘCHERZYKÓW!!!. Nadal obsługuję większośc firm europejskich ( z wyj. Bike Revolution i na szczęście HP Velotechnik) i Jarek Snoch dostaje od dwóch chyba lat produkty Iszej klasy.
Jeden Twój następca po odejściu z mojej firmy (wyleciał) objechał pół Europy i powołując się na fakt bycia moim uczniem oferował firmom zachodnim moje produkty za niższą cenę. Kilka firm mnie zdradziło min. Bike Rev i HP (robiłem dla HP kilka lat siedzenia piankowe i to były baaaardzo bogate czasy, choc tych siedzeń nienawidziłem. Na szczęście Twoj następca przejął tę produkcję, za co jestem mu dozgonnie wdzięczny) i kilka innych, które po roku wróciły. Siodła dla Cyklotur też robię i ważą tyle co napisałem wyżej plus Kantenband (Schutzkant). Dziś poważyliśmy 15cie siodeł. Od Mgs do XLgs. Mimo zimna waga od 1093 do 1190 (8 siodeł) i 7 siodeł 1200 do 1300. Jedno XLgs zrobione na gęstej glutowatej żywicy miało 1430. Czyli nie jest tak żle jak piszesz. Zajrzyj na Car-bike.com.pl w galerię. Są tam nasze pojazdy wystawione na Spezi 2011. Pozdrawiam Maciej Kaczmarek
-
Dodam jeszcze Krzysztofie, że wbrew logice nasze "M"ki są cięższe od "L"ek, z tego powodu, że są szersze (nowa forma) o ok 20 mm. Ale starsza forma M ki jest węższa. To informacja dla tęższych lub szczuplejszych nabywców. M.K.
-
Witam.
Skoro już się przekomażamy to wypadało by coś napisać żeby moi klienci którzy kupili foteliki i ci którzy kupią nie pomyśleli sobie że ktoś próbóje ich nakręcić na chłam-czyli ja.
Skoro juz o metodach laminackich to co najmniej na poziomie przedszkolaka jest treść typu:
"Może i kiedyś miały jak Ty je produkowałes stosując "moją metodę" czyli najpierw kontakt, a potem na suchy i przeszlifowany kontakt druga warstwa"-- ojojoj to nie moja metoda to twoja-powiem babci i zobaczysz :D.
Tak przyznaje że produkowałem tą metodą pod twoją ręką ale cóż miałem zrobić- "wielki" mistrz przecież nie będzie słuchał szczeniaka-mimo iż dobrze radził.
Mozolna praca wariatów przy szlifowaniu pierwszej warstwy laminatu po to aby położyć na niej 2 warstwę z nie 100% pewnością idealnego przyklejenia się do suchego laminatu. Dlatego też jak najszybciej chciałem się z tamtąd wydostać i przejść do swojego garażu gdzie praca w końcu nabrała sensu i prędkości. A co do bąbelków pod żelkotem które po mnie poprawialiście- no cóż tu znowu historia z powyższych zdań-jak się prosiłem o żelkot Norpola na którym wszystko ładnie wychodziło to nie- trzeba było zaoszczędzić!!!!! i kupić gów...o ashlanda - rzadkie i słabo kryjące a potem pretensje do wykonawcy(czyli do mnie) ze spiep....ył robotę.
Tak jak wszędzie na świecie-winny jest zawsze "robol". wypadało by jeszcze uświadomić forumowiczów dlaczego latem schodzicie poniżej 1050 gram--(ja tydzień temu zrobiłem wzmocnioną XL-kę na sporego kolesia 1030 Gram-więc co to za wasz wynik???????). No więc już uświadamiam forumowiczów dlaczego latem Pan Maciej a raczej jego pracownicy schodzą z wagą- bo zimą nie mają odpowiednich warunków(cieplnych) aby żywica była na tyle rzadka żeby można było jej nie walić tyle do przesycenia laminatu, zimą jest bardziej lepka więc więcej trzeba jej wlać na matę szklaną-oto cała filozofia(a taki profesjonalny zakład chmm??)
A co do tego cyt. "Dodam, że od czasu jak nie ma Ciebie skończyły się zwroty z powodu pęknięc"-- jakoś nie przypominam sobie takich zwrotów-- chmm?, a moze to były właśnie te siedzonka które musiałem produkować w technice mokre na wyschnięty laminat pod okiem mistrza- tak!!! to mogły być te sztuki!!!- na oko mógłbym się przyznać do trzech.
Co do samochwalstwa cyt. "Zajrzyj na Car-bike.com.pl w galerię. Są tam nasze pojazdy wystawione na Spezi 2011. Pozdrawiam Maciej Kaczmarek"-- a cóż tam można zobaczyć- lekko przerobione autosany!!! :D.
Miałem przyjemność porozmawiać z człowiekiem który sobie posiedział w tych "super pojazdach"-- cytuję go "stara technologia, "kiera" ciężka jak u traktora- w tej wersji była kawałkiem wygiętego pręta na kształt kierownicy , za mało miejsca na nogi na szerokość, design raczej nie poraża nowym stylem projektowania, ogólnie brak pewnych przemyśleń" a ileż to już setek sztuk sprzedaliście???? chmm??, może warto było by się pochwalić -- a wystarczyło by przypomnieć sobie to co mi kiedyś Maciej powiedział- "jak nie umiesz czegoś zrobić to po prostu zerżnij to z innych i trochę ulepsz-sukces gwarantowany!!!!" Tutaj za to jest na co popatrzeć dla zainteresowanych: tu można bić brawa.
https://picasaweb.google.com/113663826549422725409/VelomobileIInne
https://picasaweb.google.com/113663826549422725409/GrawitacyjneSoapboxGravityRace
A co do tego cyt.
"Jeden Twój następca po odejściu z mojej firmy (wyleciał) objechał pół Europy i powołując się na fakt bycia moim uczniem oferował firmom zachodnim moje produkty za niższą cenę" -- ileż to ja podobnych historyjek słyszałem o "złych " pracownikach Pana Maćka-oczywiście od samego pana Maćka- średnio co 3 tygodnie nowa historia, a ten zły a ten taki a ten siaki, jakoś nikt nie odważył się napisać że te chłopaki to w pewnym sensie bohaterowie- siedzieli w oparach styrenu raczej nie po 8 h pracy, za chyba niewielkie zarobki bo jak tłumaczyć ich nagle spuszczające się głowy i brak odzewu potwierdzenia na zdanie Macieja
cyt. "chłopaki u mnie dobrze zarabiają" - nic dodać nic ująć. I jak w większości polskich firm otoczka zewnętrza to piękny wizerunek ale w środku raczej biedacy o słabej sytuacji finansowej albo rodzinnej z lekko "przygryzionym językiem"-- sam w takiej pracuje ale myślę że to się zmieni niedługo bo miałem od kogo nauczyć się podstaw laminackich i tylko za to mogę szczerze podziękować Ci Maćku- teraz te podstawy poszły daleko dalej i raczej już Was zostawiły w "tylnym lusterku".
Co do fotelików to cyt. "nie sprzedaje" a wyprzedaje to co mi pozostało- to pierwsze jakoś dziwnie się kojarzy jakbym chciał komuś konkurencję zrobić- a nie chcę!!!-jest przecież tyle fajnych rzeczy które można robić z laminatu.
Oczywiście przyznaję ze niektóre moje zdania w poście miały mieć akurat taką treść, bo jak inaczej opisać stan faktyczny i technologie wykonania, klienta trzeba zachęcić najlepiej szczegółowo opisując jak zostały wykonane foteliki- jeśli uraziło to kogoś -przepraszam :-\ .
Z całym szacunkiem dla ciebie Maćku ale jeśli stwierdzam że kogoś post jest sprzeczny z tym jak było na prawdę -muszę zareagować takim odpisem. Forum nie jest dobrym przekazem takich treści ale co by dało gdybym napisał na prywatnego maila-tak przynajmniej wszystko jest jasne
Pozdrawiam:
Krzysztof- nie gniewaj się Maćku. - cokolwiek jeszcze napiszesz nie będę się już przekomażał-wole ten czas poświęcić do budowania lepszej przyszłości.
ps: Prosił bym administratora o nie wywalanie mnie z forum poziomek pod jakimś tanim pretekstem- bo "pojechałem " po dobrym koledze- chociaż w polskich realiach to może się zdarzyć. Chyba wiele osób by straciło na tym- bo kto chce się dzielić na forum szczegółami z laminatów zwłaszcza w temacie włókien węglowych-każdy tylko patrzy drugiemu nogę podłożyć, na zachodzie jakoś paru chłopów w garażu potrafi zrobić Zondę lub koeniksega u nas nie bo kolega mógłby więcej zarabiać ode mnie- niestety nie wybiera się miejsca urodzin!!! a szkoda.
pozdrawiam wszystkich- będę miał jeszcze parę rozmiarów M. z fotelików
-
Bike Revolution, czyli Steintrikes już od roku mają własną produkcje fotelików.
Fotelik prawie taki sam, tylko sposób mocowania nieco inny.
Pozzz
-
uuuu uuuu uu... ale się porobiło - jak w przedszkolu ;)
Chłopaki bądźcie grzeczni - Maćku przecież takie przepychanki Ci nijak nie pomogą w biznesie.
Masz rację Krzysztofie - u nas WSZYSTKO jest tajne i najlepiej jak nikt inny się nie dowie bo ja za mało zarobię!
Też dziwię się że w Szwecji np wielu ludzi śmiało dzieli się swoimi 'patentami' z innymi i to 'ot tak'!
Ale czemu się dziwić, jak zrobisz komukolwiek coś za darmo to ZAWSZE pierwsze pytanie jakie się nasuwa innym jest.. -"Ale co on z tego ma?"
A potem jak wyjdzie że jednak rzeczywiście NIC nie masz, to pada stwierdzenie - "Głupi jakiś?"
Sukcesów w laminatach Panom życzę.
-
Jako, że sprawa nie została do końca wyjaśniona załączam odpowiedź Maćka:
Masz rację Horizon, że takie przepychanki w biznesie mi nie pomogą, ale na razie należę do tych szczęśliwców, którzy tego nie potrzebują. Postanowiłem, mimo lenistwa, odpisać, aby troszkę dać się poznać. Od 15 tu chyba lat, dziesiątki znajomych mówią, że moje nazwisko często jest wymieniane w internecie w związku z poziomkami (cieszę się, że 33lata w poziomkach są zauważane), więc ? skoro zostałem wywołany do tablicy ? wypadałoby coś o sobie napisać. Szczególnie, gdy od Krzycha dowiaduję się o mojej firmie więcej, niż sam wiem. Przykładem sprawa następcy Krzycha (a kolejnego mojego ucznia), który objechał RFN i pół Holandii, aby znależć klientów. Ja znam taki jeden przypadek (zresztą jak wspomniałem jestem mu za to wdzięczny. Rok później z wdzięczności upiłem się z nim i jego prawą ręką. Też zresztą moim byłym), a dowiaduję się, że bylo ich bardzo dużo i że byli to ?źli? ludzie.
A teraz do Krzycha. Minęło tyle lat, a Ty się nic nie zmieniłeś i nie nauczyłeś. Dużo tekstu i jeszcze więcej pokrętnych informacji. Ale po kolei:
1.Nie sugerowałem, że próbujesz sprzedać chłam, bo bąbelki nie umniejszają wytrzymałości siodła, tylko psują wygląd zewnętrzny, czego nie akceptowali zachodni kupujący.
2.Dwie lub trzy minuty szlifowania warstwy kontaktowej nazywasz ?mozolną pracą wariatów?. Masz Rację. Wykonanie fotelika za 28 zł. w godzinę i 10 min. ( w tym 2 min. tego szlifowania), to rzeczywiście NIEZWYKŁA I GODNA POTĘPIENIA HARÓWKA oraz mój bezczelny wyzysk ?robola?.
3.Co do prędkości. W 93cim miałem speca, który w godzinę robił cztery!!! foteliki. Efekt? Na 120 sztuk 40% rozleciało się po miesiącu, a ja straciłęm dobrą markę i zachodni rynek na ok. 10 lat. Jeden inny spec, wybrany z pośredniaka, też chciał być prędki i wydajny, więc wylaminowane siodła obrabiał, gdy były jeszcze w formie. Efekt? Z centymetrowej krawędzi siodła i formy został ledwo milimetr i trzeba było robić nowe formy. Oczywiści wyleciał na zbity pysk. Naturalnie z mojej winy.
4.Żelkot Aschlanda owszem krył gorzej (były prześwity), ale to nie powinno tłumaczyć powstawania bąbli. Nieraz później. gdy w Chemikolorze nie było Norpola, musieliśmy pracować na Aschlandzie i nie bylo problemów!!!
5.Zwroty następowały nieraz po kilku latach, bo leżały długo u Ulego (wiesz kto to). Niedawno np. dostałem carbonowe siodło wykonane chyba 8, 9 lat temu( carbon miał nacięcia na łukach żeber), bo Uli niedawno dopiero je sprzedal. Administrator tej strony sprzedał ok. dwustu siedzeń z bąbelkami i prześwitami na Polskę, więc było tego sporo, a konsekwencje pracy różnych speców i mędrców pracujących u mnie ponosiłem niestety ja. Mam jeszcze np.ok. 30tu. lub więcej felernych Carbonowych fotelików na stanie, a w każdym 2 m2 carbonu po 22 Euro za metr. Kiedyś po 25. Łatwo policzyć koszty. Prawda?
6.Co do profesjonalnego hmm. Warsztatu. Tak, TU MASZ RACJĘ. Mój warsztat jest cholernie nieprofesjonalny (latem gorąco, zimą zimno), ale ekipa miała wybór. Profesjonalny warsztat, czy wyższe zarobki. Wybrali zarobki. I słusznie, bo od 93ciego setki razy słyszłem i to od zachodnich gości; Nieważne jaki warsztat, tylko co z niego wychodzi. A te 20 czy 50gram na siodle, to większość rozsądnych ma w d...e. Mają nie pękać.
7.Co do tej wzmocnionej XLki. Zobaczymy za dwa lata.
8.Car- bike. No cóż. Przez 33 lata mojej radosnej, poziomej ?tfurczości? słyszłem tysiące razy od prawdziwych Polaków (pewnie spora grupa obecnych poziomych także), że jeżdżę na hulajnodze, helikopterze, odrzutowcu, taczce, badziewiu itd.,itp., tak, że Twoje określenie ?przerobiony autosan? jest niezwykle łagodne. Ale o gustach jak wiadomo nie dyskutuje się. Trzeba było widzieć Krzysztofie miny odwiedzających Spezi 2010 i 2011. Byliśmy tzw.shotting star. Było też trzech chętnych, ale ze względu na technikę nie paliłem się i nie palę do sprzedaży. Car-bike jest przerobionym ( za zgodą właściciela) Cab-bikiem (Cab-bike.de lub com), którego w stanie obecnym na stronie web też ja stworzyłem, ale posiada już nasze rozwiązania jezdne i jest chyba pierwszym polskim Velomobilem z samonośna karoserią. Różnice pewnie zauważysz. Podrzuciłeś forumowiczom stronę Velomobile. Brawo. Wiesz chyba, że tam jest też Sunrider (sunrider-cycles.com), którego design i wykonanie karoserii jest moje. Karoserii tych sprzedaliśmy 107 sztuk i zarobiłem na tym sporo. Dodam, że za stworzenie modelu do zdjęcia formy, też dostałem okrągłą duuużą sumkę.
9.Zarobki. Od października 07 do połowy lipca 09 pewien Marek doskonale zorganizowany i dobry do pewnego czasu fachowiec zarabiał 5 do 6ciu tys zł. W 7 do 8 godz. pracy (wiesz, że wszystko notuję, więc mogę potwierdzić). Raz zarobił nawet 7400. Miał jednak jedną wadę. Wciąż był niezadowolony i narzekał, że mało. Na koniec, pewnie z powodu BIEDY, ?spuszczonej głowy i przygryzionego języka?, zaczął pieprzyć robotę. Z racji tego, że był szybki i wydajny, mogłem wybaczyć mu spieprzone siodło piankowe za 45 Euro, ale karoserię za 850 czy 1000 Euro, to już nie za bardzo. Oczywiście z MOJEJ WINY wyleciał. Była też przemiła i bezlitośnie wykorzystywana przeze mnie kolejna biedaczka, z przygryzionym językiem, panna P. Jak głośno mówiła wszem, to zapier....ć musiała za marne grosze. Dzięki moim codziennym notatkom i bankowym przelewom udało mi się podliczyć ostatnie pół roku jej zapier......a w mojej firmie. Wyszło, że zarabiała ponad 2700 (stawki ustalili sami pracownicy) pracujac ok. dwóch tyg. w miesiącu po trzy do 5ciu godzin dziennie, co dawało ponad 27 zł. na godzinę. Z innego powodu, ale jak zawsze z MOJEJ WINY też wyleciała. Inne przypadki mojego WYZYSKIWANIA ludzi przemilczę.
10.A teraz na koniec Krzysztofie podsumowanie. W biznesie jak i w walce liczy się konsekwencja i sukces. Sukcesem w walce jest zwycięstwo, a w biznesie (niestety takie podle czasy) sukces ekonomiczny. 10go stycznia 2006 miałem na koncie 13,65 Euro (była wojna, było ciężko) i 7miu plus ja ludzi na utrzymaniu.
Rok zakończyłem bez długów i ze sporymi oszczędnościami. 2007 było lepiej, a w 2008 było super tak, że 2go kwietnia 2009 kupiłem sobie mieszkanie (45 m.) full wypasione (Marcin widział) i z garażem. Za 130tys. (plus koszta) gotówką. Pannie P. wynajałem i opłaciłem za rok. 10 maja 2010 w ramach przyjaźni i nieludzkiego wykorzystywania kupiłem pannie P. luksusowe 45 m. za 120 tys. Po jej ekstrawaganckich przeróbkach wyszło 140 tys. Też gotówką.
Szanowni forumowicze i poziomowcy czytający tę moją pisaninę. Napisałem to wszystko, by pokazać, że ? w obliczu wszechobecnego narzekania, jak to jest źle ? można , gdy się chce, w Polsce zarobić i nie trzeba wyjeżdżać na saksy. Pokazałem też chyba, że nie każdy szef to bydle i krwiopijca. Dobrze jest też szanować dokonania szefa i nie wykorzystywać faktu, że w firmie wszyscy mówimy sobie po imieniu (niektórych to szokuje, gdy ja mam 58, a oni od 20tu do 28miu), do poprawiania i pouczania tegoż. Niektórym ?specom? zdarzało się to już po miesiącu pracy. A było tych ludzi na przestrzeni 18tu lat setki. I niekoniecznie tych, którzy pracowali. Bo przyznacie Szanowni, że jest to idiotyczne zjawisko, gdy do szefa rozwijajacej się, doskonale prosperującej i największej w Europie (w tej branży) firmy przychodzi biedak czy nieudacznik, który nic jeszcze w życiu nie osiągnął i niczego się nie dorobił, a w toku przyjacielskiej pogawędki zaczyna pouczać i poprawiać tego, który przez 33 lata harówki i wyrzeczeń, coś osiągnął i stał się bardzo znanym i cenionym w branży fachowcem. Dlatego min. nie jeżdżę na polskie zloty poziomek, bo znając polskie realia, w czasie integracyjnego wieczoru, po paru piwach też pewnie dowiedziałbym się jak należy budować rowery i pojazdy poziome.(A zbudowałem ich kilka setek, w tym ok 40 na rynek niemiecki). Na szczęście, fakt zakupu mieszkań i osiągnięcie stabilizacji zamknął wszystkim moim ?nauczycielom? pyski i od 2009 mam święty spokój. Dodam, że w czasie BIEDOWANIA u mnie wspomniany wyż. Marek kupił sobie wypasione audi i chatę tak urządził, że podobno(wg. świadka) szczena opada.
? mojego obecnego stanu też ma auta (w tym jedno solidne audi). Ja nie mam i nadal jeżdżę poziomkami. Pozdrawiam Maciej Kaczmarek 17.11.2011 Kalisz
-
Uff! Ale wykład. ;) Pomijając sedno wypowiedzi dotyczący niezadowolonych - chyba - to gratuluję tak wspaniałego sukcesu i tylu osiągnięć. Ten krótki życiorys pokazał zamiłowanie i wspaniałą pasję do czegoś co wielu wyśmiewa lub się dziwi na widok co tak nie wielu kocha i tak wiele czyni z pasją by pokazać, że można dogonić marzenia.:)
Z pozdrowieniami!:)
-
nie jeżdżę na polskie zloty poziomek, bo znając polskie realia, w czasie integracyjnego wieczoru, po paru piwach też pewnie dowiedziałbym się jak należy budować rowery i pojazdy poziome.(A zbudowałem ich kilka setek, w tym ok 40 na rynek niemiecki).
Ja osobiście się na poziomkach nie znam ! Ale na zlocie po paru piwach toczyły sie MEGA Kulturalne i Serdeczne rozmowy o samolotach, spływach kajakowych czy zapomnianych konstrukcjach motocyklów. Abstrachując od Pana zasług i sukcesów, troche to nie fajnie brzmi...
-
Jestem tu wzglednie nowy więc nie chciałbym się się zbytnio wymądrzać ale wycieczki osobiste ogólnie zawsze wywołują jakąś ripostę, a to raczej nie służy podnoszeniu merytoryczności. Znalazłem wiele negatywnych opini krążących po necie na temat naszego forum od "towarzystwa adoracji wzajemnej" po "lożę szyderców" czy "kryptoreklamę". Sam nie narzekam, bo wiele stąd "wyniosłem" ale aby uniknąć takich zgrzytów, może by blokować takie tematy gdy ktoś twierdzi, że "wie lepiej"?
-
Jest dyskusja, jest kontekst, sporo można wyłapać między wierszami. W kwestii stronki z której pochodzą negatywne opinie - jest prowadzona przez faceta który jako jedyny (sic!) do tej pory wyleciał z forum. Na forum są jego posty wystarczy poczytać pół godzinki żeby ogarnąć co i jak.
-
Ja osobiście się na poziomkach nie znam ! Ale na zlocie po paru piwach toczyły sie MEGA Kulturalne i Serdeczne rozmowy o samolotach, spływach kajakowych czy zapomnianych konstrukcjach motocyklów. Abstrachując od Pana zasług i sukcesów, troche to nie fajnie brzmi...
Chyba "jarzę" o co Maciejowi Mieczysławowi Kaczmarkowi chodzi. Miałem tą przyjemność być u Niego 2 razy w Kaliszu. Pokazuje wspaniałe rzeczy, chętnie dzieli się doświadczeniem, ale ... niechętnie słucha rad innych. Może i słucha, ale rad jakiś UZNANYCH konstruktorów...
Zasada jest prosta- chcesz się czegoś dowiedzieć, to słuchaj, a jak chcesz "uczyć ojca dzieci robić" to ci pokaże gdzie jest wyjście.
Ma do tego pełne prawo. Siedzi już w temacie rowerów poziomych tyle czasu, że jest chodzącym mamutem, "żywą skamieniałością".
Już z tej racji powinien być ogłoszony program ochrony Macieja Kaczmarka jako dobra narodowego.
Nasze Forum oraz Nasze Zloty są przede wszystkim spotkaniami konstruktorów-hobbystów-maniaków :)
Inny charakter mają czeskie zloty AZUBA. Tam są to zloty turystów, jeżdżących na sprzęcie AZUB
(AZUB - Ales Zemanek Uherski Brod- czy już wszyscy wiedzą kto jest właścicielem i gdzie mieści się firma? ;)
Imprezę Azuba można porównać do spotkania np : miłośników "Żubrówki", albo "Czystej". A u nas każdy przynosi swoją własnoręcznie zrobioną śliwowicę, i każdy jest pewien, że jego śliwowica jest najlepsza ;D
Na naszych zlotach i na forum, nawet nie bardzo może zaistnieć jakiś producent-sprzedawca. Bo od razu go reszta grupy zakrzyczy- co tyle kasy za to chcesz? Chłopie! ja se to sam w garaży/warsztacie/piwnicy/szopie* skręcę i pospawam
*niepotrzebne skreślić ;D
-
Inny charakter mają czeskie zloty AZUBA. Tam są to zloty turystów, jeżdżących na sprzęcie AZUB
Ja co prawda jeszcze na czeskim zlocie nie byłem ale czeskie zloty nie są własnością AZUBA i nie wszystkie były przez AZUB organizowane. Jeden na pewno, gdy AZUB miał 10 lat. Ale, choć A.Z. z U.B. przyznaje że produkuje głównie dla zagranicy, to udział w rynku czeskim mają duży. Wystarczy popatrzeć na http://www.pokryti.wz.cz/ (http://www.pokryti.wz.cz/) ile tego AZUBA jeździ po Republice. AZUB dba o wizerunek i pojawia się na zlotach, na K24 - 24godzinnych zawodach z największą ilością poziomek. Na SPEZI też się pojawia bo dba o rynek zachodni.
W temacie: to co napisał pan Maciej Mieczysław Kaczmarczyk nie brzmi mi najlepiej. Ale ma prawo tak pisać, choć mowa jest srebrem a milczenie złotem. Jeśli chodzi produkty p. Macieja to fotelik super, a kufer jeszcze bardziej super.
-
A ja mam stosunek wietrzno - grawitacyjny do tych słownych przepychanek tj. dynda mi to i powiewa :)
Mam pytanie które nadaje się do tego tematu o wiele istotniej...
Które foteliki są jeszcze do nabycia ? i czy w ogóle jeszcze jakieś są?
-
No to wypadało by coś napisać:
Bede posługiwał się cytatami Pana Maćka a z boku zamieszczał poprawki.
"A teraz do Krzycha. Minęło tyle lat, a Ty się nic nie zmieniłeś i nie nauczyłeś"
odp: nie nie właśnie nauczyłem się jednej podstawowej rzeczy. Jak chcesz zarobić a masz odrobinę talentu i jest szansa że go rozwiniesz od zaraz pracuj na siebie nawet jeśli na początku nie przynosi to zarobków.
"2.Dwie lub trzy minuty szlifowania warstwy kontaktowej nazywasz ?mozolną pracą wariatów?. Masz Rację. Wykonanie fotelika za 28 zł. w godzinę i 10 min. ( w tym 2 min. tego szlifowania), to rzeczywiście NIEZWYKŁA I GODNA POTĘPIENIA HARÓWKA oraz mój bezczelny wyzysk ?robola?"
odp: Tak to praca wariatów zwłaszcza że autor tekstu nie podaje że te 28 zł nie jest na czysto(a gdzie podatki które musi oddać wykonawca-pracownik).. Ja miałem 20 PLN za fotelik , robiłem ich dziennie 4, w miesiącu prosty rachunek wychodziło 80 fotelików (też rzadko bo zależało od zamówienia , średnio 60 sztuk) razy 20 PLN od fotelika dawało sumę 1600 pln, cha cha ale nie na czysto!!!!!!!!!!. musiałem robić na CZARNO bo gdybym oddał do ZUS itd raptem zostało by tego około 800 , 900 PLN. Dodam że gotowy fotelik kosztował wtedy 100 Euro więc zarabiałem na wykonaniu fotelika 1/18 jego ceny- nie sądzicie ze troche dziwny przelicznik. Oczywiście w zapiskach w magicznym notesiku Pana Maćka pewnie jest zapisane że kokosy zarabiałem, kto wie czy nie podobnie jak Pani P. (papier wszystko przyjmie).
"Rok zakończyłem bez długów i ze sporymi oszczędnościami. 2007 było lepiej, a w 2008 było super tak, że 2go kwietnia 2009 kupiłem sobie mieszkanie (45 m.) full wypasione (Marcin widział) i z garażem. Za 130tys"
odp: rzeczywiście sukces . Szef tak dobrze prosperującej firmy siedzący w interesie 33 lata-jak pisze może pozwolić sobie na MIESZKANIE nie na DOM tylko na MIESZKANIE , rzeczywiście można pozazdrościć, ach zapomniałem dodać ze to pewnie przez tych złych pracowników parę razy odbijał się od ziemi i oni są wszystkiemu winni, ale skoro tak było trzeba było się samemu wziąść za robote-każdy fotelik byłby perfekt, każda karoseria etc. a nie zatrudniać następnych którzy i tak nie zbliżyli się nawet poziomem do umiejętności szefa :D .
A teraz ode mnie: Krzysztofa
Najdziwniejsze jest jednak jeden fakt:
Teraz z laminatami pracuje sam , nikt mi nie podpowiada , nie narzuca technik wykonawstwa, i nie mówi jak w jakich odstępach co powinno się robić. O dziwo wszystko wychodzi ładnie a proces jest przewidywalny od początku do końca. Zrobiłem formę epoksydową widelca carbonowego własnego projektu i o dziwo wszystko wyszło a szef mówił ze epoksydy to holerstwo ---chmm???
trzeba umieć na nich pracować!!! w rzeczywistości są bardzo "wdzięczne" podczas pracy ale trzeba mieć stałe wilgotności pomieszczenia i temperatury czego może brakować w innych warsztatach.
W warsztacie u szefa M. K. robiło się foteliki carbonowe na żywicy poliestrowej która ma 3 do 4 % skurczu, jak więc mogła przykleić się 2 warstwa tkaniny carbonowej do pierwszej już wyschniętej na formie skoro ta druga miała skurcz 4% w stosunku do pierwszej i następowało ścinanie międzywarstwowe. Ponadto carbon praktycznie nie ma skurczu więc nawet na poziomie żywica carbon następowało przesunięcie na łaczeniu i spadek wytrzymałości bo ta kurczyła się na tkaninie carbonowej. Ot dlaczego foteliki mogły pękać.
Po przejściu do własnego garażu gdy nadal produkowałem dla Pana M. K. udało się w końcu wyprodukować pierwszy fotelik carbonowy bez skaz - szef pogratulował oczywiście i zaczęła się produkcja carbonowych fotelików. Najgorsze jest jednak to że teraz słyszę że to on nas nauczył jak zrobić fotelik "PERFEKT"-- żenada. Tak mniej więcej działa "ustruj" w warsztacie sen seja.
Samochwałki że zrobił około 300 rowerów(TVN Turbo -"jak to ruszyć") tez zapominają nadmienić ze tak że niemało z tej sumki zrobił tzw. kefirek- kolega mieszkający 3 km dalej od warsztatu.
Gdyby metody Pana M.K. zwanego również Mieczysławem(nie wiem dlaczego Maciej to Mieczysław, jak zwą tak zwą) były wdrożone w takich firmach jak Scott, Giant , GT pewnie po dziś dzień jeździlibyśmy na "Jubilatach i Wigry" :o :o
Tak więc drodzy forumowicze sami możecie odpowiedzieć sobie na pytanie kto tu "kłamczuszkuje" u mistrza nie wychodziło, robię sam -wszystko ładnie wychodzi ----dziwne zjawisko a tak wiele tłumaczy.
POZDRAWIAM WSZYSTKICH nawet wrogów.
I proszę forumowicze raczej nie wypowiadajcie się :-X :-X :-X o osobach które poznaliście raz w życiu a ich aura pozytywnie na was wpłynęła. Tak bardzo możecie okłamać tłum że skłonny by wierzyć, że jest tak na prawdę.
-
Center 26
Jedno głupie pytanie
Co zrobiłeś z laminatu zanim zacząłeś pracować u Macieja Kaczmarka?
Jeżeli nic albo bawiłeś się w laminowanie w pracowni modelarskiej to znaczy że jesteś UCZNIEM MACIEJA KACZMARKA, on Cię uczył i tego już nic nie zmieni. Jeżeli pracowałeś u Macieja, a potem założyłeś własną działalność w tej samej branży, to wiedz że takie praktyki są "na Zachodzie" potępiane jako kradzież własności intelektualnej.
Tak jak relacja "ojciec-syn" pozostaje niezmienna, tak relacja "mistrz-uczeń" też niezmienną pozostanie choćbyś się zes....ł ::)
Czy uczeń może prześcignąć mistrza? Ba! Nawet powinien! Na tym polega postęp. Dokonuje się on na sportowej zasadzie "Bij/goń mistrza!"
Jeżeli uważasz, że opracowałeś lepsze metody produkcji to bardzo dobrze. Nie dziw się jednak, że często będziesz musiał bronić swojego stanowiska przed "niewiernymi Tomaszami".
Niech Twoje dzieła świadczą o Twoim mistrzostwie,(lub jego braku ::).
Amen.
--------------------------
A teraz do każdego z Forumowiczów - jeżeli mają czas, przejeżdżają przez Kalisz to pewnie mogą doświadczyć tego samego co ja.Jadąc na zlot do Poznania "zahaczyłem" o Kalisz. Przez kilka godzin człowiek-żywa legenda pokazywał mi różne cuda.
A w nagrodę, (pewnie za to że się głupio nie odzywałem) sprzedał mi za myślę niewielkie pieniądze kufer (służy mi wspaniale) ramę, fotelik, a ze dwa następne dał na zasadzie - a te tu się walają, jak chcesz to sobie weź.
--------------
Wyżej wymieniony kufer i owiewka Azuba odegrały już znaczącą rolę w życiu społecznym miasta Opola- o czym mowa w wątku Ważne wiadomości - Poziomy oficer w Opolu.
-
Odnośnie całego wątku zachowam swoją opinie dla siebie.
Odniosę się Sławku jedynie tej kwestii.
Jeżeli pracowałeś u Macieja, a potem założyłeś własną działalność w tej samej branży, to wiedz że takie praktyki są "na Zachodzie" potępiane jako kradzież własności intelektualnej.
Nie Sławku nie są potępiane.
Są po prostu chronione przez odpowiednie zapisy i klauzule w umowach lub patentowane. W przeciwnym razie, nikt niema najmniejszych skrupułów, aby wiedzę pozyskaną wykorzystywać do własnych celów.
Takie zapisy jednak stosuje się jedynie przy skomplikowanych procesach technologicznych, które stanowią tajemnicę przedsiębiorstwa. W przypadku prostych procesów, nie ma to sensu, bo w przypadku sprawy sądowej, wyjątkowo łatwo było by udowodnić, że wiedza o danym procesie, pochodzi z innego źródła, a tym samym nie może być ani objęta ochroną, ani żadną klauzulą o nie ujawnianiu informacji.
Tak samo w przypadku próby opatentowania bardzo prostych technologii (w PL), można spotkać się z odmową objęcia ochroną prawną danego procesu. Ja osobiście mam w tym względzie mieszane uczucia, bo z racji wykonywanego zawodu, powinienem być zainteresowany maksymalną ochroną własności intelektualnej, z drugiej jednak strony, obawiam się, że jakiś wariat mógłby wpaść na pomysł opatentowania procesu wbijania gwoździ, przy pomocy młotka ślusarskiego (nie brakuje takich przypadków w US).
-
Kaczor napisał
Nie Sławku nie są potępiane.
Są po prostu chronione przez odpowiednie zapisy i klauzule w umowach lub patentowane.
---------------------------------------------------
Tak, po piwie z moją precyzją wyrażania stało się coś nie tak...
Chodzi mi o umowy, które zakazują przez 3 lata po rozwiązaniu umowy o pracę podejmowania działalności w danej branży.
Albo zakazują działalności "równoległej"
Znajoma geodetka pracując w firmie geodezyjnej, nie mogła "trzaskać fuch" po godzinach, gdyż byłaby to nieuczciwa konkurencja w stosunku do firmy macierzystej. Mogła za to zupełnie legalnie zajmować się "po godzinach" krawiectwem lekkim lub ciężkim, naprawą zegarków, stawianiem pijawek i jeden Pan Bóg wie czym jeszcze.
Bardziej obrazowo jest to pokazane w "Antku" Prusa. Gdy kowal zobaczył, że się gówniarz nauczył konie podkuwać tylko obserwując majstra, wyrzucił go na zbity pysk, aby sobie nie hodować konkurenta.
-----------------------------
A teraz pochwała dla Forum Poziome
Jesteśmy tutaj i tworzymy jakby plemię. A wiedza którą ma każdy z nas jest własnością całego plemienia - chętnie się nią dzielimy, wymieniamy.
Gdy przychodzi do biznesu to już zaczynają się tajemnice, podkradanie pomysłów, szpiegostwo gospodarcze itd,itd.
-
Jako że z "własnościami intelektualnymi" walczę na codzień..
Nie można wykonywać działalności konkurencyjnej dla firmy w której się pracuje . Okres karencji to 6mcy. W tym okresie nie można nawet zmienić firmy na firmę z tej samej branży (bo nowy pracodawca popełnia przestępstwo!). Ale po tym czasie wszystko jest legalne.
Nie można opatentować/zastrzec czegoś powszechnie znanego, co już istnieje na rynku. Przykłady: Microsoft nie mógł opatentować double-click, bo było znane z Windows 3.0..
Można opatentować/zastrzec dowolne rozwiązanie albo wzór przed wypuszczeniem go na rynek. Przykłady: ostatnia sprawa pomiędzy Apple i Samsung o wzór iPhone..
A że panowie rozstali się niekoniecznie w przyjacielskiej atmosferze.. Samo życie..
-
Center 26
Jedno głupie pytanie
Co zrobiłeś z laminatu zanim zacząłeś pracować u Macieja Kaczmarka?
Co zrobiłem?? zrobiłem pierwszy fotelik do poziomca- zresztą poziomca własnej konstrukcji co bardzo zdziwiło Maćka i może fotelik nie był najpiękniejszy ale ziarno zostało zasiane.
Tak jak relacja "ojciec-syn" pozostaje niezmienna, tak relacja "mistrz-uczeń" też niezmienną pozostanie choćbyś się zes....ł ::)
Relacja ojciec syn pozostaje niezmienna tylko wtedy gdy ojciec zasługuje na miano bycia nim, jeżeli jest nim tylko z nazwy "ojczymem" lub kimś nie zasługującym na to miano to jaki sens ma ta relacja?? -bo tak musi być????
Podobnie z relacją "mistrz -uczeń" .
sam napisałeś że "celem jest przegonić mistrza" , skoro go przegonisz to relacja powinna się odwrócić czyli "uczeń-mistrz".
Proces się odwraca i znowu mistrz musi gonić ucznia żeby go prześcignąć a nie pisać że jest "panem" świata laminatów i oto ta cała walka słów w tym wątku.
Co do Twojej wypowiedzi:
Chodzi mi o umowy, które zakazują przez 3 lata po rozwiązaniu umowy o pracę podejmowania działalności w danej branży.
Takie umowy powodują że świat w wolniejszym tempie idzie na przód. Bo skoro ktoś mógłby być lepszy od mistrza a prawo mu tego zakazuje w sensie rozwijania swoich zdolności w tej właśnie dziedzinie przez 3 lata to koleś się podda, czyż nie?, i zacznie od początku w innej dziedzinie gdzie niekoniecznie do czegoś "dojdzie".
Pozdrawiam. ;)
-
Takie umowy powodują że świat w wolniejszym tempie idzie na przód. Bo skoro ktoś mógłby być lepszy od mistrza a prawo mu tego zakazuje w sensie rozwijania swoich zdolności w tej właśnie dziedzinie przez 3 lata to koleś się podda, czyż nie?, i zacznie od początku w innej dziedzinie gdzie niekoniecznie do czegoś "dojdzie".
Pozdrawiam. ;)
Tu zdania mogą być podzielone. Ochronę prawną własności intelektualnej wymyślono po to by szybciej dana wiedza wchodziła do ogólnego "obrotu"
Przykładem mogą być kleszcze porodowe (dziś już przeżytek) które zostały wynalezione i były tajemnicą włoskiej rodziny położników przez ... blisko 300 lat!!! (utrzymanie tajemnicy zapewniało im "intratne kontrakty" na ratowanie np: królowych, księżniczek i hrabin)
Tysiące kobiet przy porodach umierało, choć na świecie był już wynalazek mogący je uratować.
Gdyby rodzina dostała niezłą kasę za patent, i prawną ochroną patentową przez 20 lat, to wynalazek zostałby upowszechniony, bagatela 280 lat wcześniej.
-----------------------------------------------
Mamy jeszcze szkody ukryte.
Ktoś ma talent, i pomysł. Mógłby coś wynaleźć, ale pracować mu się nie chce. Bo i po co? Lepiej iść na piwo, bo ja się narobię, a potem i tak pomysł mi Zenek ukradnie.
Albo w drugą stronę- zamiast pracować nad wynalazkiem, to chleję piwsko i obserwuję bacznie, kiedy Franek będzie miał swój gotowy. I wtedy mu go podp.... podprowadzę.
I w ten sposób Frankowi się nie chce pracować, bo Zenek ukradnie, Zenkowi nie chce się pracować, bo czeka na gotowe i cofamy się do epoki kamienia łupanego.
-
Nie tylko poziomkowicze problemy mają z "własnościami intelektualnymi".
Tu piszą o zagrożonej produkcji "rosomaków" : http://wiadomosci.dziennik.pl/wydarzenia/artykuly/406219,talibowie-nie-pokonali-rosomaka-biurokracja-tak.html
Mnie pracodawca wysłał na parę kursów, szkoleń (użytkowanie programów komputerowych, graficznych) z zastrzeżeniem niewykorzystywania poza zakładem zdobytej wiedzy do działalności zarobkowej.
-
Coś, gdzieś dzwoni, ale nie wiadomo w którym kościele
Jako że z "własnościami intelektualnymi" walczę na codzień..
Nie można wykonywać działalności konkurencyjnej dla firmy w której się pracuje . Okres karencji to 6mcy. W tym okresie nie można nawet zmienić firmy na firmę z tej samej branży (bo nowy pracodawca popełnia przestępstwo!). Ale po tym czasie wszystko jest legalne.
Mógłby kolega podać podstawę prawną, tym bardziej, że walcząc na codzień, jest się chyba profesjonalistą.
Pytam, bo mój sąsiad Henio pracuje w firmie remontowo budowlanej i po pracy robi fuchy. To jakiś murek postawi, to komuś gipsy na ściany zarzuci i wymaluje. To może go ostrzec muszę, bo poczciwy chłopina, to i szkoda by go było. A i zmienić pracę chciał, w swoim fachu, to mu powiem, żeby na bezrobocie poszedł, albo rolnictwem się zajął.
No i nurtuje mnie taki problem. Pracuję w firmie gdzie obrabiamy stal kwasoodporną, aluminium, no i czarną też. To w domu mogę podłubać w metalu przy poziomce czy nie. A jeżeli mogę dla siebie, to dla kolegi mogę jeszcze czy też do macierzystej firmy mam go zaciągnąć?
-
Może się nie znam ale dla mnie jeżeli pracodawca nie każe Ci podpisać lojalki że nie możesz zdradzać informacji, czy przez pewien okres nie pracować u konkurencji to brzydko mówiąc może Ci co najwyżej "nagwizdać" Jeżeli by było tak jak o tym prawicie to każdy mógłby oskarżyć każdego o wszystko, np. ktoś mnie nauczył wiercić to jutro może mnie oskarżyć że uczę odpłatnie wiercić sąsiada...
-
Problem znany i stary jak świat...pracownik odwalający czarną robotę po latach wyzysku poznał tajniki ,mechanizm zarabiania ,chce teraz wyrwać się z kieratu i "wyjść na swoje". Przykro jest czytać jak pieniądz niszczy przyjazn,pasję.... :-\
Proszę...nie wyciągajcie brudów na forum...zawsze jest jakieś rozsądne wyście...